Zaczęłam płakać zasłaniając twarz dłońmi.
Wtrącono mnie do celi. Mnie- przyszłą królową Arendelle. Och, jaka ja byłam
naiwna... Mogłam ostrzec mojego ojca. Mogłam go uchronić od śmierci. Pozwoliłam
mu się ożenić z kobietą, której w ogóle nie znał. Oczarowała go swoją urodą i
owinęła wokół palca. Jak ja mogłam na to pozwolić...
Dzień
pierwszy...
Obudziłam się z ogromnym bólem pleców.
Podniosłam moją ciężką głowę i się za nią złapałam. Dopiero teraz kiedy jako
tako trzeźwo myślałam mogłam zobaczyć „wnętrze” mojego „pokoju”, w którym będę
przebywać na czas nieokreślony. Ściany, podłogę i sufit nie pokrywała żadna
warstwa tynku. Widoczne były tylko duże, ciężkie kamienie, z których zbudowane
były lochy. Na ścianie było zawieszone drewniane łóżko na łańcuchach. Ale nie
było ono miłe i przyjemne. Na przeciwległej ścianie znajdował się kominek. „Ciekawe
czym mam w nim palić?” pomyślałam zgryźliwie. „Sobą?”. W ścianie prostopadłej
do tej, na której znajdowało się łóżko widniało małe okno, przez które wpadała
nikła ilość promieni nie mających w zasadzie skąd wpadać, bo niebo przykryły
szare chmury. I tylko tyle. Miałam okno, łóżko, kominek (, w którym nie miałam
czym palić) i kamienie, z których zbudowane były ściany. Co tu więcej
opowiadać? Nie było „aksamitnych jak kocie futro” poduszek, ceramicznych
doniczek na pięknie kwitnące kwiaty, kapci, które grzały w nogi, ażurowych poszewek
na miękkie poduszki i zegarka dającego znać, która godzina. Nic. Tylko cztery
puste ściany. „Nowocześnie” znów zgryźliwie pomyślałam. „Minimalizm jest teraz
na topie”. Usiadłam po turecku na drewnianym, twardym, wilgotnym łóżku i
starałam się nie myśleć o zimnie jakie trzęsło moim ciałem. Wtrącono mnie do
celi. Florence stała z mężczyznami, którzy mnie do niej wtrącili. To znaczy...
że ona ściągnęła tu te wojsko. Najpierw zjawiła się z armią duchów, teraz- z
prawdziwą. Ożeniła się z moim ojcem dzięki swojej urodzie, by zyskać władzę po
jego śmierci. Więc to wszystko było ukartowane. Armia ze wschodu zmieniająca
się w czarne diamenty, jeniec, ślub. Czarna magia, jaką wyczuła wtedy Hasai to
była ona. Na pewno jest wiedźmą. Stworzyła wojsko z tajemniczych, mieniących
się istot na tyle słabą, by dało się z nią
wygrać i przejąć wymyślonego „jeńca”. Tak łatwo dałam się oszukać! Jak
ja mogłam?! Strażnicy pewnie bardzo się martwili. W końcu nie wracam do domu już
drugą noc. Jack... Matko, co z nim będzie? Tak bardzo go kochałam. Nawet ojca i
matki razem wziętych nie darzyłam taką miłością jak tego śnieżnego durnia,
przez którego zawsze dzieje mi się krzywda. Ale kochałam go pomimo tylu
tarapatów, w jakie mnie pakował. Nawet nie mogłam powiedzieć za co darzyłam go
takim uczuciem, bo po prostu nie wiedziałam... Nawet nie za urodę. Nie był
piękny jak z okładki. Zawsze uśmiechałam się patrząc na jego lekko odstające
uszy, a kiedy On tylko to widział zasłaniał je dłońmi i robił się cały
czerwony. Nie wiem czy z nerwów, czy z zawstydzenia. Za to miał piękne włosy.
Urwałam na chwilę i wzięłam pęczek swoich białych... już szarych włosów w rękę.
I miał oczy z rodzaju tych, w które jeśli tylko się zajrzało wybaczało się ich właścicielowi
wszelkie przewinienia. Skórę nieskazitelną, jak jedwab wymoczony w lodzie. Z
resztą: ja też teraz taką miałam. Jack miał niepohamowane poczucie humoru.
Rzucał żartami tak notorycznie, że nie skończyłam się śmiać z jednego tekstu, a
zaczynałam z drugiego. Niejednokrotnie wręcz błagałam chłopaka, żeby przestał,
ale On jeszcze bardziej się nakręcał. Uciekałam wtedy i modliłam się, żebym nie
wybuchła, bo moja pulsująca głowa była niczym tykająca bomba. Ale trzeba
przyznać: jeśli działo się coś złego to Jack był najpoważniejszy ze wszystkich.
Zawsze trzeźwo myślał, a ja bardzo ceniłam w nim brak paniki i całkowite
opanowanie pośród burzy jaka zwykle rozgrywa się przy jakimś nieszczęściu. Nigdy
mu nie zapomnę jak się mną opiekował kiedy miałam gorączkę, a potem jak wpadłam
pod lód. A co najważniejsze: On był ze mną. Poświęcał mi mnóstwo uwagi, jakiej
niegdyś potrzebowałam od rodziców. Z czasem stałam się po prostu: ich córką.
Żadnej czułości, jakiej zawsze zazdrościłam Annie. Jeśli chodziło o naukę,
zachowanie i maniery wygrywałam z młodszą siostrą i zyskiwałam uznanie
rodziców. Ale jak bym się nie starała nigdy nie zaznałam od nich tyle miłości
ile moja siostra. Naprawdę zawsze wtedy krzywo na nią patrzyłam. Ale potem
myślałam: „Przecież Ona jest twoją siostrą! Nie możesz jej zazdrościć! To nie
jej wina, kochaj ją całym sercem” i wszystko wracało do normy. Po prostu się
wtedy uspokajałam. To była wina tylko i wyłącznie moich rodziców. Chociaż ich
też często usprawiedliwiałam. Może myśleli, że skoro jestem taka „panna idealna”
to nie potrzebuję tyle czułości z ich strony ile moja niezdarna, młodsza
siostrzyczka? No cóż, nigdy się tego nie dowiedziałam i przypuszczam, że nie
dowiem. W każdym mąć razie- nie od nich. Nie żyją. Najpierw mama potem tata.
Życie jest okrutne. Wystawiło mnie na ogromną próbę. Przez piętnaście lat
miałam święty spokój. Cieszyłyśmy się z Anką jak było wspólne śniadanie w
soboty. To było dla nas dopiero wydarzenie! A już tydzień przed corocznym
festynem skakałyśmy z radości. Nagle
przez rok poznałam Jack’a, dwa razy mało co nie umarłam, śmierć zabrała moich
rodziców, zostałam strażniczką, dostałam moc i wybrał mnie ogromny, biały smok
mówiąc coś o czystości duszy. Świetnie, prawda? Tylko mi pozazdrościć. A teraz
siedziałam w zimnej dziurze, bo jakaś wiedźma chce zapanować nad moim ukochanym
królestwem.
Nogi mi już zdrętwiały, musiałam trochę
się poruszać. Wstałam więc i przeszłam się do sąsiedniej ściany. Na jednym z
największych kamieni był wyryty spory napis, którego wcześniej nie zauważyłam „BÓG
ODDA MI SPRAWIEDLIWOŚĆ”.
-Miejmy
nadzieję...- szepnęłam sama do siebie pocierając dłońmi ramiona, a z moich ust
wydobył się pióropusz pary.
Nagle
usłyszałam szczęk krat*.
-Witam,
witam- odezwał się strażnik i wrzucił mi widłami stok siana- przyniosłem księżniczce,
bo rodzina królewska musi mieć zapewnione wygody.- dodał z przekąsem i zamknął
wejście.
„Jak
bydłu” pomyślałam, a w moich oczach pojawiły się łzy, którym pozwoliłam spłynąć
po policzkach. Pewnie jeszcze wiele razy się napłaczę. W końcu łzy będą musiały
mi się skończyć. Wzięłam siano i rozłożyłam na „łóżku”. Może będzie mi chociaż
trochę wygodniej. Najpierw wrzuciłam wszystko i zadowolona chciałam usiąść,
ale... „i tak nie mam zajęcia” pomyślałam. Usiadłam więc na podłodze i zaczęłam
układać moją „pościel” słomka po słomce na drewnie. Raz pionowo, raz poziomo
tak, że układały się na krzyż. Zajęło mi to mnóstwo czasu, ale chociaż zleciało
mi jakoś do wieczora. Kiedy ułożyłam ostatnią słomkę uśmiechnęłam się, bo nawet
ładnie to wszystko wyglądało. No i było wygodne i w miarę miękkie. Zadowolona i
zmęczona swoją pracą położyłam się spać, by kolejny dzień spędzić zamknięta w
czterech ścianach.
* ja tak to będę opisywać, ale wiecie, że chodzi
mi o te pionowe drążki, które znajdują się w więzieniach.
Obiecałam, że będę podawać tytuły filmów lub
książek, z których zaczerpnęłam pomysł.
Muszę nadrobić poprzednie rozdziały, więc... do
dzieła!
Rozdział I
Balet- cały pomysł na to, żeby główna bohaterka
tańczyła ten rodzaj tańca zaczerpnęłam z „Kwiatów na poddaszu”. Istnieje
zarówno film (który oglądałam jako pierwszy) jak i książka, którą czytałam (i
jestem w trakcie drugiej części „Płatki na wietrze”). Stąd wiem jak opisywać
ruchy, jak to wszystko wygląda, jak ktoś się czuje gdy tańczy- wszystko.
Czarnoskóra służba- ten pomysł zaczerpnęłam z filmu „Służące”,
który ubóstwiam i który mogłabym oglądać w kółko. Po prostu kocham ten film, ale
jest on mało popularny.
April (ulubienica Elsy)- to imię (także czarnoskórej
kobiety) z filmu „Sekretne życie pszczół”
Rozdział III
Wzmianka o sukniach z wieloma warstwami i
czarownicach- od mojej siostry, która o ile dobrze pamiętam wie to z książki „Salem”.
„Drezdeńskie lalki”- także „Kwiaty na poddaszu”
Rozdział IV
Sen, róża „kwitnąca na przekór mrozom” i trzy krople
krwi na śniegu- „Królewna Śnieżka i Łowca”
Rozdział XVIII
Smok- ten pomysł był z filmu „Eragon”
Rozdział XXII
„Bóg odda mi sprawiedliwość”- z filmu „Hrabia Monte Christo”,
który też ubóstwiam.
Narazie chyba tyle, jak widzicie nie we wszystkich rozdziałach kierowałam się tym, co ktoś już stworzył.
A no i jak już pewnie sami zobaczyliście jest już 3000 wyświetleń!!!
Bardzo się cieszę i dziękuję tym, którzy czytają.
Wszystkie filmy i książki oczywiście polecam, naprawdę warto je obejrzeć lub przeczytać.
Teraz postaram się dodawać rozdziały co dwa dni, bo mam duuuużo czasu i super pomysł.
Jakbyście mogli to w komentarzach napiszcie, które książki/filmy czytaliście/oglądaliście, które nie, jakieś wrażenia czy coś w tym stylu.(oczywiście opinie co do rozdziału także mile widziane)
Do następnego rozdziału!
Super rozdział. Jack ma ją znaleźć bo nie wytrzymam jak Elsa będzie siedziała w lochu. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, ale trochę przygnębiający... Traktują Elsę jak wrzody na tyłku (za przeproszeniem). Bardzo mi jej żal... Mam nadzieję, że szybko się stamtąd uwolni.
OdpowiedzUsuńA co do filmów czy książek... Najczęściej oglądam ekranizacje Marvela typu "Iron man", "Kapitan Ameryka" czy "Avengers"... A książki czytam gatunkowo w pięć światów. Właśnie zaczynam "Grę o Tron". Mam całe wakacje i na pewno skończę (a może zacznę kolejne części XD), w przeciwieństwie do "Potopu", który no cóż... Skończyłam na 128 stronie i nie mam siły czytać dalej...