sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział XV: "Nowy strażnik"

Minął już tydzień odkąd jestem w centrum dowodzenia strażników. Byłam zachwycona wnętrzem tego budynku. W zamian za możliwość pobytu sprzątałam w pokojach i innych pomieszczeniach. Pomagałam nawet w składaniu zabawek. Wydawać by się mogło, że zapomniałam o mamie. Byłam szczęśliwa. Nawet Jack zaczął postrzegać tą „przesłodzoną norę”, jak to mawiał, jako miejsce świetnej zabawy.
-Ej! O ty!- odparłam roześmiana i umazałam Jack’owi nos niebieską farbą.
Za ten występek na krótki czas miałam czerwone pasemka. Nawet Mikołaj, który na początku za mną nie przepadał zdecydował się mi nie opierać. Lubił mi opowiadać o rzeczach, których nikt inny nie chciał słuchać. Sprawiało mu to niewyobrażalną radość, a ja mogłam się dowiedzieć ciekawych rzeczy. Piasek i Ząbek od razu mnie polubili. Oczywiście strażniczka wspomnień musiała zobaczyć moje ząbki. Jack był trochę zazdrosny, bo wróżka uznała, że mam ładniejsze zęby od niego. Nazwała je „małe perełki”. Jedynie Zając nie chciał się do mnie przekonać. Zawsze mi dogryzał, a wtedy wszyscy patrzyli na niego karcącym wzrokiem. Już nawet się do tego przyzwyczaiłam. Dni leciały szybko. Ledwo co wstawałam na śniadanie, a już był wieczór. Ostatnio zaczęliśmy razem jeść kolację. Wszyscy strażnicy spotykali się w jadalni North’a, gdzie od niedawna stał nowy, duży stół. Wszyscy żartowali, śmiali się, a i tak najzabawniejsze były kłótnie między Jack’iem, a Zającem. Och, czułam się taka spełniona. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-I co? Dobrze, że Cię tu zabrałem, prawda?- odparł Jack wchodząc do mojego pokoju.
-Tak, dobrze.
-I jeszcze Nam wszystkim pomogłaś, dziękuję.- dodał chłopak po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł.
-Do jutra.
Zasypiałam i budziłam się z uśmiechem na twarzy. Śniły mi się piękne rzeczy, ale myślę, że to akurat była sprawka przyjaźni strażnika snów. Nawet Jack był radośniejszy niż kiedykolwiek. W zasadzie wszystkim udzielał się dobry humor. Miło było patrzeć codziennie na roześmiane twarze strażników.
-Jack, chciałabym odwiedzić Annę.
-Oczywiście.
Po krótkim czasie polecieliśmy do Arendelle. Był początek lipca. Królestwo było skąpane w słonecznym blasku. Kiedy wkroczyłam do zamku uśmiech zszedł mi z twarzy. Wszędzie było ponuro. Najpierw udałam się do siostry. Teraz byłam pewna, że wszystko u niej dobrze. Zdecydowałam, że odwiedzę ojca. Weszłam bez problemu do jego gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Tata siedział wyprostowany na krześle przy biurku i był pochłonięty w pracy papierkowej.
-Witaj tato- odparłam niepewnie zamykając za sobą drzwi.
-Witaj córeczko.
Wzięłam głęboki oddech. Opowiedziałam ojcu o wszystkim. O strażnikach, Jack’u.
-Dobrze Elso. Cieszę się, że znalazłaś szczęście. Ale zostań na północy. Annę wyślę do Roszpunki i jej rodziców.
-Tato, co się dzieje?- odparłam zaniepokojona.
-Na wschodzie zbiera się armia. Trzeba stawić jej czoła.
-Ale tato!
-To nic. Damy jej radę, jak zwykle.
Odleciałam z Arendelle zaniepokojona o moje kochane królestwo.
-Elso, będzie dobrze. Ta armia jest mała, sam widziałem. Pozatym macie dzielnych rycerzy, wszystko będzie dobrze.
Na północy czekała na nas następna niespodzianka. Kiedy tylko Jack otworzył drzwi podbiegł do nas North.
-Dobrze, że jesteście.
-Co się stało?
-Księżyc zwołał zebranie. Za pół godziny wszyscy przy centrum dowodzenia.
-Dobrze, choć Elso.
Szybko pobiegłam z chłopakiem na górę. Rozczesałam włosy i po raz pierwszy od śmierci mamy ubrałam się w sukienkę, która nie była czarna. Rozpuściłam włosy i założyłam moją ulubioną bransoletkę. Piętnaście minut przed spotkaniem zeszliśmy na dół i usiedliśmy z innymi strażnikami na kanapie.
-Elso, będziesz świadkiem cudownego wydarzenia- mówiła podekscytowana wróżka.
-Tak, dzisiaj księżyc wybierze kogoś z kilku kandydatów- potwierdził North.
-Aaa, kiedy wyłonił kandydatów?- zapytałam niepewnie, nieco przytłoczona nadmiarem informacji.
-W lutym- odpowiedział Zając.
-No, pora wszystkich zebrać- odparł Mikołaj wstając i podchodząc do dużego nacisku.

Kiedy go przekręcił i przycisnął na niebie rozbłysła zorza polarna, która odbijała się w moich pełnych zachwytu oczach. Zaraz potem do salonu zaczęli przybywać goście.
-Ale jak to jest?- zapytałam szeptem Jack’a siedzącego obok na kanapie.
-Czasem najpierw są zdolności i nieśmiertelność, dopiero Cię wybierają, czasem jest na odwrót.
W pomieszczeniu były wróżki, które podziwiałam za przepiękne, duże skrzydła. Były tam też anioły, strażnicy żywiołów i inni, na przykład strażnicy natury. Widziałam dziewczynę, która miała piękne długie, blond włosy, a w nich znajdowało się mnóstwo kwiatów. Wszyscy chodzili podekscytowani. Niektórzy nawet się zakładali, kto będzie nowym strażnikiem, jaką moc dostanie i do której grupy strażników będzie należał. Dowiedziałam się, że tym razem księżyc wybierał pośród śmiertelników. Nagle wszyscy ucichli, a przez wielki otwór w dachu widoczna była okrągła tarcza księżyca. Jasne, srebrne światło wskazywało na wycięcie w podłodze. Za chwilę uniosła się kolumna, a na niej bryła lodu w kształcie prostokąta. Wszyscy wstrzymali oddech. Nagle bryła rozbłysła niebieskim światłem.
-Teraz lód zamieni się w postać strażnika i będziemy wiedzieć- wyszeptał mi Jack do ucha.
Nagle światło zaczęło słabnąć, a na kolumnie zobaczyłam swoją podobiznę z lodu.
-Elsa!- krzyknął Jack uradowany i podniósł mnie wysoko. Kiedy postawił mnie na ziemi i zobaczył moją minę ściągnął brwi- nie cieszysz się?- odparł zdziwiony.
Ja, to musiała być jakaś pomyłka, nie  mogłam zostać strażniczką. Nie mogę ich zostawić. Anna, tata. Przestraszyłam się. Przerażona cofałam się w stronę wyjścia aż wreszcie szybko podbiegłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i wybiegłam na zewnątrz. Miałam na sobie dość cienką, czerwoną, zwiewną, długą sukienkę. Nie czułam w ogóle zimna. Biegłam przed siebie. Szalała śnieżna zamieć. Łzy spływały po policzkach. Chciałam być sama. Uciekałam na oślep przed siebie. Na początku słyszałam za sobą wołanie Jack’a, ale po jakimś czasie głos chłopaka ucichł. Nie, to nie mogła być prawda! Zmęczona padłam na śnieg i tam zasnęłam. Po raz pierwszy w życiu nie było mi zimno. Wręcz przeciwnie, chłód sprawiał mi przyjemność. Kiedy otworzyłam oczy zorientowałam się, że leżę w śniegu, na jakimś pustkowiu, gdzie nie widać było nic poza białym puchem. Wstałam i udałam się dalej, nawet nie wiem gdzie. Szłam długo przed siebie. Po drodze moje włosy zaczęły przybierać inną barwę. Były białe jak śnieg. Weszłam do lasu. Nagle w chaszczach coś zaczęło się ruszać. Przestraszona krzyknęłam, a z mojej ręki wystrzelił lodowy promień. Spojrzałam na swoją rękę. Nie ma odwrotu, już jestem strażniczką. Uśmiechnięta udałam się dalej przyozdabiając drzewa. Zawsze zazdrościłam Jack’owi tej mocy. Teraz ja taką miałam i wyczarowywałam przepiękne rzeczy. Pośród świerków znajdowało się ogromne jezioro. Zdziwiłam się, bo nie było zamarznięte. Dotknęłam stopą tafli, a na niej zaczął pojawiać się piękny, przeźroczysty, gruby lód. Biegłam tak po wodzie. Och, to było takie piękne. Kiedy już zmęczyłam się zabawą położyłam się na środku jeziora i rozmyślałam. Na twarzy miałam szeroki uśmiech, a w powietrzu tworzyłam napisy, wzory i skaczące zwierzątka.
-Elsa!- usłyszałam głos, za którym niosło się echo.
Jack, pomyślałam i uśmiechnęłam się. Wstałam, uniosłam do góry rękę, z której wystrzelił lodowy promień. Nad całym jeziorem zaczął padać śnieg. Jack wyglądał na zachwyconego i zaczął biec w  moją stronę. Szybko zdecydowałam się na ucieczkę. Zwiewna, czerwona sukienka szybowała w powietrzu. Wszystko wokół było białe. Byłam niczym krew spływająca po śniegu. Jak ta róża w moim śnie kwitnąca na przekór mrozom.
-Elsa!- wykrzyknął białowłosy łapiąc mnie za rękę.- masz taką moc jak ja.- odparł zadyszany, ale szczęśliwy chłopak
-Tak Jack i zgadzam się. Po prostu się trochę przestraszyłam. Ale to jest piękne- wyrwałam się i mocno tupnęłam tworząc na tafli wzór w kształcie ogromnego płatku śniegu.



Witaj weno! 
Yuki jest na dobrym tropie co do zagadki, ale to jeszcze nie to. 
Wymień sobie wszystkie podobieństwa w życiu obu księżniczek. W którym miejscu ich losy się pokrywają?
Mogę Wam przysiąc, że skończyły się nudne, normalne rozdziały. Dopiero się zaczyna... 
Ps. Mam nadzieję, że mój rysunek się podoba, sporo nad nim pracowałam. 




2 komentarze:

  1. Rysunek prześliczny jak i rozdział. Czekam niecierpliwie na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! I rysunek także! Cieszę się, że wena wróciła! Zapowiada się ciekawie. Oglądałam chyba z 3 razy "Królewnę Śnieżkę i Łowcę" i myślę, że Elsa nie zostawi swojego królestwa na pastwę losu i sama stanie do walki wrogom Arendelle. Nie wiem czy idę w dobrym kierunku i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń