*dzień
przed tym jak Amelii poszła kawa nosem i Jack z Luną ogłosili, że są razem*
Z perspektywy Luny
Padłam ciężko na łóżko i odetchnęłam głęboko.
Tak bardzo się cieszyłam, że Elsa zostaje. Następnego dnia miało odbyć się
przyjęcie z tej okazji, a bardziej z tej, że księżyc zaakceptował nasz udział w
bitwie z Florence. Byłam bardzo zmęczona. Ostatnimi czasy często nocowałam u
strażników marzeń. Jako iż panowałam nad wodą nie miałam wiele do roboty oprócz
pilnowania pory suchej i deszczowej oraz kilku innych drobiazgów. Przydzielono
mi pokój z ciemnego drewna z błękitnymi wykończeniami i miętowymi drobiazgami.
Z tego co wiedziałam wszystkie pokoje miały drewniane ściany oraz podłogę
różniące się jedynie odcieniami i surowością wykonania. Fakt, z bieguna wszędzie
było daleko, ale dla najlepszej przyjaciółki wiatru długa podróż to nie
problem. Zdążyłam się rozgościć w domu
North’a i część moich rzeczy była już tam na stałe. Usiadłam na dużym łóżku
przykrytym białą, pikowaną narzutą po turecku i na chwilę przymknęłam oczy
delektując się ciszą. Miałam tu swoje małe królestwo, gdzie zakładałam na
siebie luźną bluzkę i wygodne, siwe spodnie. Poszłam do łazienki i przemyłam
twarz zimną wodą, a potem zaplotłam włosy w luźnego warkocza, a którego
wychodziły nieposłuszne kosmyki. Jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Zdjęłam
kolczyki, bransoletkę i od razu poczułam się lepiej. Wyjęłam z szafki album ze
zdjęciami i usiadłam wygodnie na łóżku. Odtworzyłam delikatnie pamiątkę. Na
pierwszej stronie widniałam ja w wieku pięciu lat tuląca się radośnie do mamy.
Tęskniłam za nią. Bardzo się starałam, żeby zaczęła mnie widzieć jako
strażniczkę i po kilku latach zobaczyła mnie. Pamiętam jej reakcję jakby to
było dziś. Łzy ciekły jej strumieniami po policzkach, a szeroki uśmiech wkradł
się na jej usta. W jej oczach widać było tylko bezkres szczęścia. Byłam z nią
zawsze, aż do późnej starości i na jej pogrzebie. Zmarła w wieku
siedemdziesięciu pięciu lat, a ja na zawsze pozostałam jej małą,
osiemnastoletnią córeczką. Uśmiechnęłam się i przerzuciłam kartkę. Doszłam do
połowy albumu i nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, bo nigdy nie
miewałam tu gości.
-Proszę...-
powiedziałam ciekawa kto to może być.
Na
moich skrzyżowanych nogach położyłam album i trzymałam go dłońmi po obu
stronach. Moja twarz była skierowana w stronę powoli otwierających się drzwi. I
stanął w nich.... Jack. We własnej osobie.
-Mogę?-
zapytał próbując się uśmiechnąć zawadiacko.
Próbując,
bo jego oczy wyrażały coś całkiem innego niż usta – smutek.
-Pewnie-
zamknęłam album i odłożyłam go na szafkę nocną. Chłopak usiadł na skraju łóżka,
oparł ręce w mniej więcej połowie odległości między łokciem a nadgarstkiem o
kolana, a następnie splótł ze sobą dłonie i spuścił głowę- Ej.... co się
stało?- zapytałam zmartwiona.
Białowłosy
uśmiechnął się gorzko.
-Elsa
jest z Jasper’em i wbiła mi nóż w serce. Widać, że jest szczęśliwa, a ja to
przeżywam tygodniami. Skrzywdziłem ją, jestem nikim...
-Nie
prawda... – zastanawiałam się chwilę co powiedzieć - jesteś Jack. Jack Frost,
który pokonał Mroka. Elsa na pewno nie ma ci tego za złe i dawno Ci wybaczyła.
Przestań się tym zamartwiać, ty też kogoś znajdziesz...
Nastała
chwila ciszy, która, ku mojemu zdziwieniu, nie była niezręczna.
-Wiesz,
Luna- chłopak spojrzał mi w oczy, które nawet smutne były najpiękniejsze na
świecie – długo nad tym myślałem.... i.... chciałabyś być moją dziewczyną?
Przeszedł
mnie zimny dreszcz. Szybko oddychałam, a moja twarz zastygła w wyrazie
zaskoczenia.
-Nie....
Jack.... Co z Elsą? Ja nie chcę jej zaszkodzić, nie chcę jej zranić.
W
mojej głowie rozegrała się bitwa. Wybrać szczęście Elsy czy moje i Jack’a? Tak,
białowłosy mi się podobał, ale nie śmiałam myśleć o tym, byśmy byli razem. On
miał Elsę, którą kochał ponad życie. Nie chciałam być intruzem. Jednak Elsa
miała Jasper’a, z którym była szczęśliwa i wydawała się mieć gdzieś to, co
czuje Jack. Nie wiem jak się rozstali, ale patrząc na to, jak to przeżywają
zapewne Elsa zakończyła ten związek. Jack był nieszczęśliwy, a ona całowała się
na jego oczach z Jasper’em -Jack... nie mogę...- odparłam już mniej pewnie- Co
z Elsą?
-Elsa
to już przeszłość... – powiedział smutno.
-Jack,
ja, ja przepraszam....nie mogę.
-Luna,
kocham Cię- białowłosy spojrzał mi w oczy.
Byłam
jednak pewna, że nadal pamięta o Elsie, ale może po prostu potrzebował miłości?
-Ja
nie mogę.... wybacz mi...
-Luna
proszę..... - Łzy zaczęły napływać mi do oczu i pokiwałam tylko przecząco
głową- Luna, proszę...
Jack
zaczął się do mnie powoli zbliżać rozchylając ręce na boki, żeby mnie objąć.
Kręciłam zaprzeczająco głową, a zimne łzy ciekły potokiem po policzkach. Wystawiłam
przed siebie prawą rękę lewą trzymając przy sercu, które biło jak oszalałe.
Czułam napływające ciepło. Moja ręka dotknęła klatki piersiowej białowłosego,
ale on się tym nie przejął. Dalej dążył w moim kierunku, a moja bezsilna dłoń,
która nawet nie próbowała walczyć uginała się coraz mocniej.
-Jack,
proszę nie...- powiedziałam łamiącym się głosem.
Pomimo
moich błagań chłopak położył mi swoje chłodne dłonie na ramionach i zbliżył się
do mnie znacząco. Nasze twarze dzieliły centymetry. Patrzyliśmy sobie w oczy, a
ja nie mogłam powstrzymać potoku łez. Jack otarł mi mokre policzki nie
odsuwając się ode mnie ani trochę.
-Luna,
proszę, pozwól mi się kochać. Nie bądź taka jak ona...
Te
słowa zaważyły na mojej decyzji. Nie chciałam być jak Elsa, nie chciałam
zostawić tak wspaniałego chłopaka, który mnie kochał i szanował.
Jack
zbliżył się do mnie powoli, a ja lekko rozszerzyłam wargi czekając na pocałunek
i przymknęłam powieki. Białowłosy delikatnie musnął swoimi ziemnymi wargami
moje usta, a ja odwzajemniłam pocałunek. Traktował mnie jak porcelanową lalkę,
która miałaby się zaraz rozsypać. Z każdą chwilą nasz pocałunek stawał się coraz
bardziej namiętny. Pragnęłam go. Pragnęłam go całą sobą i chciałam tylko
więcej. Byłam w stanie poświęcić dla niego wszystko. Wszystko, by dalej mnie
całował. By dalej mnie pragnął. Chciałam tylko jego namiętnych pocałunków,
zimnych ust muskających czule moje wargi. Jego chłodnych dłoni na mojej talii. Jego
ciepłego oddechu i pożądania, jakim mnie teraz darzył. Robił to z taką
czułością i wyrafinowaniem, że nie mogłam się powstrzymać .Lewą rękę zatopiłam
w jego chłodnych, gęstych włosach i przylgnęłam do niego całą sobą. Nie chciałam
przestać, chciałam tylko więcej. W końcu Jack zadecydował o końcu pocałunku.
Robił to coraz delikatniej aż w końcu oderwał swoje wargi od moich. Oddychałam
ciężko pozbawiona tchu, ale żadne z nas nie puściło tego drugiego. W oczach
chłopaka tańczyły iskierki szczęścia.
-To
jak? Bo nie wypada się z kimś całować kiedy nie jest się razem....- zażartował
chłopak z szerokim uśmiechem.
-Zgadzam
się, a teraz mnie pocałujesz?- przechyliłam nieco na kok głowę także się uśmiechając.
-Mmmmm-
przymknęłam już wargi gotowa na pocałunek, ale nie otrzymałam go- nie. -Jak to
nie?! Ściągnęłam brwi zdezorientowana – Najpierw pójdziemy do mnie, bo u ciebie
jest za ciepło...- powiedział szczerze.
Roześmiałam
się głośno.
-Dobrze.
Chłopak
wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju po czym delikatnie położył na
łóżku. Jack ułożył się blisko mnie na boku i położył doń na mojej tali.
Odwróciłam się i spojrzałam w jego radosne oczy.
-Kocham
Cię...- powiedziałam i wtuliłam się w jego miękką bluzę po czym nawet nie wiem
kiedy zasnęłam...
*dzień
po tym jak wybrano Anastazję*
Z perspektywy Elsy
Blondynka szybko się spakowała i po kilku
minutach była gotowa. Miała same ładne ubrania.
-Jak
wybierasz sobie ubrania i buty? Przecież ich nie widzisz... – zapytałam nieśmiało.
-Rozmiar
zawsze mi ktoś mówi. Kształt rozpoznaję dłońmi, dlatego sporo czasu mi zajmuje
zanim znajdę to co chcę, a kolor mniej więcej czuję po dotyku.
-Jak?-
zdumiałam się. Jak można czuć kolor?
-Czy
jest to ciepła czy zimna barwa. Tak samo mam gdy wchodzę do pomieszczenia,
umiem rozpoznać kolor ścian- uśmiechnęła się- nie bój się mnie pytać. Nie
krzywdzi mnie to- dodała spokojnie z uśmiechem.
-Spakowana?-
odparłam wstając.
-Spakowana!-
powiedziała radośnie krótko się śmiejąc.
Przyleciałyśmy do bazy North’a dość
szybko. Tym razem pamiętałam i dałam Anastazji purpurowy płaszcz z wzorkowymi
wykończeniami. Blondynka z gracją zsiadła ze smoczycy i wzięła w rękę
materiałową, miętową torbę.
-Dasz
radę sama?
Anastazja
tylko się uśmiechnęła i wydała potwierdzający pomruk. Zaczęłyśmy zmierzać w
stronę jej pokoju, a w salonie wszyscy ciepło ją przywitali. Weszłyśmy po drewnianych schodach na okrągły
korytarz z mnóstwem pokoi w ścianie. Między pokojami czasem były przerwy, bo
każdy wybierał sobie ten, który chciał. Szłyśmy dalej, minęłyśmy pokój Zająca,
Amelii, Jack’a i Pauline. W końcu doszłyśmy do połowy korytarza, gdzie nie było
aż tak tłoczno.
-To
tu – odtworzyłam szeroko drzwi- co powiesz na to?- zapytałam.
-Miło
tu- dziewczyna się uśmiechnęła.
-Dobra,
to jaki kolor przewodni?- zapytałam.
Zawsze
gdy przychodził ktoś nowy to przyozdabiałam mu pokój dobierając sobie inną
strażniczkę w zależności od kolorów wybranych przez tego kogoś.
-Zielony
i fioletowy...- powiedziała blondynka po chwili zastanowienia.
Fioletowy
mogłam załatwić, ale do zielonego potrzebna mi była Roszpunka.
-Zostań
tu- powiedziałam i popędziłam do strażniczki natury.
Roszpunka
bardzo lubiła dekorować pokoje, więc ochoczo zgodziła się na moją prośbę.
Ja
wyczarowywałam gdzieniegdzie fioletowe kryształy i dodatki, a Roszpunka zajęła
się drzewem wyrastającym w rogu pokoju. Było ono dość niewielkie, ale
rozłożyste , a jego liście miały piękny, soczysty, zielony kolor. Po ścianie
nad łóżkiem wspięło się zielone pnącze, którego kwiaty po chwili rozkwitły na pudrowy
róż. Na dotąd pustym parapecie pojawił się kosz z kwiatami, a na szafkach stały
przepiękne rośliny rozkwitające na rozmaite kolory. Przyniosłyśmy z kuzynką
materac i kołdrę z poduszką, a potem powlokłyśmy pościel i przykryłyśmy ją
kremową narzutą. Byłyśmy z kuzynką dumne z naszego dzieła. W tym małym,
zakurzonym pomieszczeniu stworzyłyśmy raj na ziemi. Jeszcze nikt nie miał
takiego pięknego pokoju, a przypadł on akurat osobie, która nie mogła dostrzec
jego piękna... A może dostrzegała je bardziej niż my wszyscy...? Tak czy owak
Anastazja była wspaniałą osobą pokazującą, że można być szczęśliwym nawet będąc
kaleką. Ale blondynka świetnie sobie radziła pomimo braku jednego zmysłu. Czuła
więcej niż my i słyszała więcej niż my. Podziwiałam jej spokój ducha i byłam
pewna, że będzie dobrą strażniczką.
Hej Moje
Perełki!
Tak jak
obiecałam jest i rozdział i dostałam 6 LA, które napiszę jutro.
Dziękuję za
komentarze i wsparcie!
Nie mam nic
więcej do napisania, więc pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że dobrze
wykorzystacie te ostatnie cztery dni wakacji :*
Hmy. ... od czego tu zacząć ..... więc fragment Luny i Jacka powalający . Pokój Anastazji przepiękny jak i opis jak oni ją widzą Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńRozdział epicki! Aż brak mi słów! Świetnie opisałaś uczucia Luny i ogólnie! Anastazja' bardzo mnie ciekawi. Wydaje się być miła i sympatyczna. Polubiłam ją! Ok, czekam na next i weny życzę! <333
OdpowiedzUsuńMatko, nie wiem co mam napisać! Sorry, że będę pisała trochę nieskładnie, ale po prostu mnie zatkało. Część rozdziału z perspektywy Luny mnie całkowicie rozbiła. Część mnie krzyczało: Boże, jakie to jest przepiękne! Chcę więcej! <3 Druga część dobijała się: Co?! Jack i Luna? Aż tak? O nie ma mowy, Jack i tak kocha Elsę! Jak on mógł powiedzieć coś takiego Lunie!
OdpowiedzUsuńKłóciłam się ze sobą i po tej części zrobiłam sobie przerwę. Do oczu napłynęły mi łzy, ale nie płakałam, byłam po prostu rozbita.
I taka przygotowana, że już usłyszę coś o Lunie i Jack'u jak to oni bardzo się kochają i o tym jak Elsa z Jasperem itd... Byłam gotowa na kolejny szok, a tu nagle...Anastazja. Połączenie tych dwóch osób, gdzie w pierwszym się kłóciłam, a drugi był takim mega wyciszający sprawił, że jestem mega zadowolona z rozdziału. Fakt, krótki, ale myślę, że jeśli byłby dłuższy nie wytrzymałabym i zaczęła piszczeć, a to nie spodobałoby się rodzicom i siostrze. Poza tym jestem w końcówce pisania mojego rozdziału i to, że mogłam się zainspirować tym rozdziałem jest dla mnie cudowne. Dziękuję ci za to i jeszcze raz przepraszam za to, że tak bardzo nieskładnie pisałam.
Życzę weny!
Bosh *-* Świetny rozdział... Pełen uczuć... Po prostu ryczę *-* Naucz mnie tak pisać :c
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Po prostu nie wiem co napisać... XD
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga.
Weny, bo mnie jak narazie gdzieś odpłynęła, ale może przypłynie wieczorem, mam nadzieję :)
Kocham :*
Ana2003
Jeszcze jedna ważna rzecz: SKOŃCZCIE SIĘ CZEPIAĆ JASPERA!!!!!! To jest fajny chłopak. Trochę tajemniczy, słodki i moje wyobrażenie jest dość przystojne XD
OdpowiedzUsuńLudzie, co on wam zrobił??????
Ludzie lubią dramatyzować czasem XD
UsuńNiestety XD
UsuńDobrze i ładnie napisany, ciekawa akcja, świetne pomysły. Krótko mówiąc- cała Wika ^^
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowała mnie postać Anastazji. Tego jak sobie poradzi i jej niezwykłe zdolności.
Ahh, te nowe związki ^^ Mam nadzieję, że nikt więcej już nie będzie puszczał kawy z nosa, z tych powodów xd Niedługo walka z Florence... będzie się działo.
Pozdrawiam i życzę weny ^^
~`Twój Vafelek ♥
Wszystko się pogmatwało :cc
OdpowiedzUsuńLuna i Frost, do siebie nie pasują, ani to nie jest prawdziwa miłość, tylko z ,,goryczy" bo stracie Elsy... Już wole Else i Jaspera... (Jak już wspominałam - słabość do takich <3) :D
Oj Jackuś... kiedy ty to pojmiesz Xd
Co tu dużo pisać!
Ogólnie next świetny :D A pokój prześliczny <3
~Ola
Jestem rozdarta... Zawsze chciałam by Elsa i Jack byli razem, ale... Ale oni teraz jakby do siebie nie pasują! Luna i Jasper są naprawdę super! I jeszcze to jak opisałaś uczucia Luny - po prostu majstersztyk! Myślę, że Jack i Elsa powinni być szczęśliwi, niekoniecznie razem.
OdpowiedzUsuńAnastazja jest piękną postacią. Może chociaż nie ma zmysłu wzroku to za to ma ogromne serce, którego niektórym brakuje.
Cieplutko cię pozdrawiam i życzę duuuużo weny :*
~ Puli
Nominowałam cię do LA. Więcej tu >>> pamietnikjackafrosta.blogspot.com/2015/08/lba-razy-dwa.html <<<
OdpowiedzUsuńGenialstycznie.
OdpowiedzUsuńElsa i Jack wróćcie do siebie! Natychmiast!.
Nienawidzę cię! Przez ciebie zaczynam lubić Jaspera z Elsą a Jacka z Luną!
Świetnie ci idzie pisanie jako Luna.☺
Anastazja.... ale ona ma przepiękny pokój.... Czy może zostać moją przyjaciółką w opku? Bardzo mnie sie ten pomsysł podiobia.
Ach napisałam....
Weny stara XXDD
♦Amelie♦
Bo Jasper JEST FAJNY!!!! Ludzie zrozumcie to!!
Usuńps. Chyba teraz na każdego kto nie lubi Jaspera (muszę mu zdrobnienie wymyślić XD) będę się wydzierać, a to jest co najmniej dziwne
JACK!!!!!!!!!!!!! DOPADNĘ CIĘ, TU DEBILU????!!!! JESTEŚ JEDNYM WIELKIM KŁAMCĄ????!!!! NIE MASZ PRAWA NAWET PATRZYĆ NA EL!!!!!!!!!!!! TY IDIOTYCZNY PODRYWACZU!!!!!!!!!!!!!!! NIE CHCE CIĘ ZNAĆ!!!!!!! OKŁAMAŁEŚ ELSĘ ŻE JĄ KOCHASZ, A TERAZ ZARYWASZ DO LUNY????!!! NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!!!! JESTEŚ SKOŃCZONYM PACANEM!!!
OdpowiedzUsuńZABIJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OMG! Ile emocji XD
UsuńAle mam nadzieję że lubisz Jaspera bo inaczej będę musiała na ciebie krzyczeć, a tego bym nie chciała siostro
Och, przeczytałam wszystkie rozdziały
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam czuć.
Niby Jelsa i 'jaria ' (tak bardzo ) forever ale..
No lubię Jaspera i Lune.. ale..
Czuję że Jack i El są z nimi tylko dlatego, że czują się samotni. I ich uczucia w pewnym sensie nie są prawdziwe.
To chyba do fabuły.
Technika.
Matko kochana, podziwiam za opisy i pokoi i ubran i uczuć. Może i moją najbardziej znienawidzoną rzeczą są opisy to podziwiam Cię za nie xd
Chociaż dałabym teraz więcej akcji, wiem że będzie bitwa z Florence ale ja lubię jak coś się dzieje a nie cały czas to samo xdd . Tak tylko jako podpowiedź.
Dziękuję, życzę weny.