czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział XXXIX: "... to już przeszłość..."

*dzień przed tym jak Amelii poszła kawa nosem i Jack z Luną ogłosili, że są razem*
Z perspektywy Luny
     Padłam ciężko na łóżko i odetchnęłam głęboko. Tak bardzo się cieszyłam, że Elsa zostaje. Następnego dnia miało odbyć się przyjęcie z tej okazji, a bardziej z tej, że księżyc zaakceptował nasz udział w bitwie z Florence. Byłam bardzo zmęczona. Ostatnimi czasy często nocowałam u strażników marzeń. Jako iż panowałam nad wodą nie miałam wiele do roboty oprócz pilnowania pory suchej i deszczowej oraz kilku innych drobiazgów. Przydzielono mi pokój z ciemnego drewna z błękitnymi wykończeniami i miętowymi drobiazgami. Z tego co wiedziałam wszystkie pokoje miały drewniane ściany oraz podłogę różniące się jedynie odcieniami i surowością wykonania. Fakt, z bieguna wszędzie było daleko, ale dla najlepszej przyjaciółki wiatru długa podróż to nie problem. Zdążyłam się  rozgościć w domu North’a i część moich rzeczy była już tam na stałe. Usiadłam na dużym łóżku przykrytym białą, pikowaną narzutą po turecku i na chwilę przymknęłam oczy delektując się ciszą. Miałam tu swoje małe królestwo, gdzie zakładałam na siebie luźną bluzkę i wygodne, siwe spodnie. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą, a potem zaplotłam włosy w luźnego warkocza, a którego wychodziły nieposłuszne kosmyki. Jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Zdjęłam kolczyki, bransoletkę i od razu poczułam się lepiej. Wyjęłam z szafki album ze zdjęciami i usiadłam wygodnie na łóżku. Odtworzyłam delikatnie pamiątkę. Na pierwszej stronie widniałam ja w wieku pięciu lat tuląca się radośnie do mamy. Tęskniłam za nią. Bardzo się starałam, żeby zaczęła mnie widzieć jako strażniczkę i po kilku latach zobaczyła mnie. Pamiętam jej reakcję jakby to było dziś. Łzy ciekły jej strumieniami po policzkach, a szeroki uśmiech wkradł się na jej usta. W jej oczach widać było tylko bezkres szczęścia. Byłam z nią zawsze, aż do późnej starości i na jej pogrzebie. Zmarła w wieku siedemdziesięciu pięciu lat, a ja na zawsze pozostałam jej małą, osiemnastoletnią córeczką. Uśmiechnęłam się i przerzuciłam kartkę. Doszłam do połowy albumu i nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, bo nigdy nie miewałam tu gości.
-Proszę...- powiedziałam ciekawa kto to może być.
Na moich skrzyżowanych nogach położyłam album i trzymałam go dłońmi po obu stronach. Moja twarz była skierowana w stronę powoli otwierających się drzwi. I stanął w nich.... Jack. We własnej osobie.
-Mogę?- zapytał próbując się uśmiechnąć zawadiacko.
Próbując, bo jego oczy wyrażały coś całkiem innego niż usta – smutek.
-Pewnie- zamknęłam album i odłożyłam go na szafkę nocną. Chłopak usiadł na skraju łóżka, oparł ręce w mniej więcej połowie odległości między łokciem a nadgarstkiem o kolana, a następnie splótł ze sobą dłonie i spuścił głowę- Ej.... co się stało?- zapytałam zmartwiona.
Białowłosy uśmiechnął się gorzko.
-Elsa jest z Jasper’em i wbiła mi nóż w serce. Widać, że jest szczęśliwa, a ja to przeżywam tygodniami. Skrzywdziłem ją, jestem nikim...
-Nie prawda... – zastanawiałam się chwilę co powiedzieć - jesteś Jack. Jack Frost, który pokonał Mroka. Elsa na pewno nie ma ci tego za złe i dawno Ci wybaczyła. Przestań się tym zamartwiać, ty też kogoś znajdziesz...
Nastała chwila ciszy, która, ku mojemu zdziwieniu, nie była niezręczna.
-Wiesz, Luna- chłopak spojrzał mi w oczy, które nawet smutne były najpiękniejsze na świecie – długo nad tym myślałem.... i.... chciałabyś być moją dziewczyną?
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Szybko oddychałam, a moja twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia.
-Nie.... Jack.... Co z Elsą? Ja nie chcę jej zaszkodzić, nie chcę jej zranić.
W mojej głowie rozegrała się bitwa. Wybrać szczęście Elsy czy moje i Jack’a? Tak, białowłosy mi się podobał, ale nie śmiałam myśleć o tym, byśmy byli razem. On miał Elsę, którą kochał ponad życie. Nie chciałam być intruzem. Jednak Elsa miała Jasper’a, z którym była szczęśliwa i wydawała się mieć gdzieś to, co czuje Jack. Nie wiem jak się rozstali, ale patrząc na to, jak to przeżywają zapewne Elsa zakończyła ten związek. Jack był nieszczęśliwy, a ona całowała się na jego oczach z Jasper’em -Jack... nie mogę...- odparłam już mniej pewnie- Co z Elsą?
-Elsa to już przeszłość... – powiedział smutno.
-Jack, ja, ja przepraszam....nie mogę.
-Luna, kocham Cię- białowłosy spojrzał mi w oczy.
Byłam jednak pewna, że nadal pamięta o Elsie, ale może po prostu potrzebował miłości?
-Ja nie mogę.... wybacz mi...
-Luna proszę..... - Łzy zaczęły napływać mi do oczu i pokiwałam tylko przecząco głową- Luna, proszę...
Jack zaczął się do mnie powoli zbliżać rozchylając ręce na boki, żeby mnie objąć. Kręciłam zaprzeczająco głową, a zimne łzy ciekły potokiem po policzkach. Wystawiłam przed siebie prawą rękę lewą trzymając przy sercu, które biło jak oszalałe. Czułam napływające ciepło. Moja ręka dotknęła klatki piersiowej białowłosego, ale on się tym nie przejął. Dalej dążył w moim kierunku, a moja bezsilna dłoń, która nawet nie próbowała walczyć uginała się coraz mocniej.
-Jack, proszę nie...- powiedziałam łamiącym się głosem.
Pomimo moich błagań chłopak położył mi swoje chłodne dłonie na ramionach i zbliżył się do mnie znacząco. Nasze twarze dzieliły centymetry. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja nie mogłam powstrzymać potoku łez. Jack otarł mi mokre policzki nie odsuwając się ode mnie ani trochę.
-Luna, proszę, pozwól mi się kochać. Nie bądź taka jak ona...
Te słowa zaważyły na mojej decyzji. Nie chciałam być jak Elsa, nie chciałam zostawić tak wspaniałego chłopaka, który mnie kochał i szanował.
Jack zbliżył się do mnie powoli, a ja lekko rozszerzyłam wargi czekając na pocałunek i przymknęłam powieki. Białowłosy delikatnie musnął swoimi ziemnymi wargami moje usta, a ja odwzajemniłam pocałunek. Traktował mnie jak porcelanową lalkę, która miałaby się zaraz rozsypać. Z każdą chwilą nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Pragnęłam go. Pragnęłam go całą sobą i chciałam tylko więcej. Byłam w stanie poświęcić dla niego wszystko. Wszystko, by dalej mnie całował. By dalej mnie pragnął. Chciałam tylko jego namiętnych pocałunków, zimnych ust muskających czule moje wargi. Jego chłodnych dłoni na mojej talii. Jego ciepłego oddechu i pożądania, jakim mnie teraz darzył. Robił to z taką czułością i wyrafinowaniem, że nie mogłam się powstrzymać .Lewą rękę zatopiłam w jego chłodnych, gęstych włosach i przylgnęłam do niego całą sobą. Nie chciałam przestać, chciałam tylko więcej. W końcu Jack zadecydował o końcu pocałunku. Robił to coraz delikatniej aż w końcu oderwał swoje wargi od moich. Oddychałam ciężko pozbawiona tchu, ale żadne z nas nie puściło tego drugiego. W oczach chłopaka tańczyły iskierki szczęścia.
-To jak? Bo nie wypada się z kimś całować kiedy nie jest się razem....- zażartował chłopak z szerokim uśmiechem.
-Zgadzam się, a teraz mnie pocałujesz?- przechyliłam nieco na kok głowę także się uśmiechając.
-Mmmmm- przymknęłam już wargi gotowa na pocałunek, ale nie otrzymałam go- nie. -Jak to nie?! Ściągnęłam brwi zdezorientowana – Najpierw pójdziemy do mnie, bo u ciebie jest za ciepło...- powiedział szczerze.
Roześmiałam się głośno.
-Dobrze.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju po czym delikatnie położył na łóżku. Jack ułożył się blisko mnie na boku i położył doń na mojej tali. Odwróciłam się i spojrzałam w jego radosne oczy.
-Kocham Cię...- powiedziałam i wtuliłam się w jego miękką bluzę po czym nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

*dzień po tym jak wybrano Anastazję*
Z perspektywy Elsy

     Blondynka szybko się spakowała i po kilku minutach była gotowa. Miała same ładne ubrania.
-Jak wybierasz sobie ubrania i buty? Przecież ich nie widzisz... – zapytałam nieśmiało.
-Rozmiar zawsze mi ktoś mówi. Kształt rozpoznaję dłońmi, dlatego sporo czasu mi zajmuje zanim znajdę to co chcę, a kolor mniej więcej czuję po dotyku.
-Jak?- zdumiałam się. Jak można czuć kolor?
-Czy jest to ciepła czy zimna barwa. Tak samo mam gdy wchodzę do pomieszczenia, umiem rozpoznać kolor ścian- uśmiechnęła się- nie bój się mnie pytać. Nie krzywdzi mnie to- dodała spokojnie z uśmiechem.
-Spakowana?- odparłam wstając.
-Spakowana!- powiedziała radośnie krótko się śmiejąc.
    
     Przyleciałyśmy do bazy North’a dość szybko. Tym razem pamiętałam i dałam Anastazji purpurowy płaszcz z wzorkowymi wykończeniami. Blondynka z gracją zsiadła ze smoczycy i wzięła w rękę materiałową, miętową torbę.
-Dasz radę sama?
Anastazja tylko się uśmiechnęła i wydała potwierdzający pomruk. Zaczęłyśmy zmierzać w stronę jej pokoju, a w salonie wszyscy ciepło ją przywitali.  Weszłyśmy po drewnianych schodach na okrągły korytarz z mnóstwem pokoi w ścianie. Między pokojami czasem były przerwy, bo każdy wybierał sobie ten, który chciał. Szłyśmy dalej, minęłyśmy pokój Zająca, Amelii, Jack’a i Pauline. W końcu doszłyśmy do połowy korytarza, gdzie nie było aż tak tłoczno.
-To tu – odtworzyłam szeroko drzwi- co powiesz na to?- zapytałam.
-Miło tu- dziewczyna się uśmiechnęła.
-Dobra, to jaki kolor przewodni?- zapytałam.
Zawsze gdy przychodził ktoś nowy to przyozdabiałam mu pokój dobierając sobie inną strażniczkę w zależności od kolorów wybranych przez tego kogoś.
-Zielony i fioletowy...- powiedziała blondynka po chwili zastanowienia.
Fioletowy mogłam załatwić, ale do zielonego potrzebna mi była Roszpunka.
-Zostań tu- powiedziałam i popędziłam do strażniczki natury.
Roszpunka bardzo lubiła dekorować pokoje, więc ochoczo zgodziła się na moją prośbę.
Ja wyczarowywałam gdzieniegdzie fioletowe kryształy i dodatki, a Roszpunka zajęła się drzewem wyrastającym w rogu pokoju. Było ono dość niewielkie, ale rozłożyste , a jego liście miały piękny, soczysty, zielony kolor. Po ścianie nad łóżkiem wspięło się zielone pnącze, którego kwiaty po chwili rozkwitły na pudrowy róż. Na dotąd pustym parapecie pojawił się kosz z kwiatami, a na szafkach stały przepiękne rośliny rozkwitające na rozmaite kolory. Przyniosłyśmy z kuzynką materac i kołdrę z poduszką, a potem powlokłyśmy pościel i przykryłyśmy ją kremową narzutą. Byłyśmy z kuzynką dumne z naszego dzieła. W tym małym, zakurzonym pomieszczeniu stworzyłyśmy raj na ziemi. Jeszcze nikt nie miał takiego pięknego pokoju, a przypadł on akurat osobie, która nie mogła dostrzec jego piękna... A może dostrzegała je bardziej niż my wszyscy...? Tak czy owak Anastazja była wspaniałą osobą pokazującą, że można być szczęśliwym nawet będąc kaleką. Ale blondynka świetnie sobie radziła pomimo braku jednego zmysłu. Czuła więcej niż my i słyszała więcej niż my. Podziwiałam jej spokój ducha i byłam pewna, że będzie dobrą strażniczką.

Hej Moje Perełki!
Tak jak obiecałam jest i rozdział i dostałam 6 LA, które napiszę jutro.
Dziękuję za komentarze i wsparcie!
Nie mam nic więcej do napisania, więc pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że dobrze wykorzystacie te ostatnie cztery dni wakacji :*


17 komentarzy:

  1. Hmy. ... od czego tu zacząć ..... więc fragment Luny i Jacka powalający . Pokój Anastazji przepiękny jak i opis jak oni ją widzą Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział epicki! Aż brak mi słów! Świetnie opisałaś uczucia Luny i ogólnie! Anastazja' bardzo mnie ciekawi. Wydaje się być miła i sympatyczna. Polubiłam ją! Ok, czekam na next i weny życzę! <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, nie wiem co mam napisać! Sorry, że będę pisała trochę nieskładnie, ale po prostu mnie zatkało. Część rozdziału z perspektywy Luny mnie całkowicie rozbiła. Część mnie krzyczało: Boże, jakie to jest przepiękne! Chcę więcej! <3 Druga część dobijała się: Co?! Jack i Luna? Aż tak? O nie ma mowy, Jack i tak kocha Elsę! Jak on mógł powiedzieć coś takiego Lunie!
    Kłóciłam się ze sobą i po tej części zrobiłam sobie przerwę. Do oczu napłynęły mi łzy, ale nie płakałam, byłam po prostu rozbita.
    I taka przygotowana, że już usłyszę coś o Lunie i Jack'u jak to oni bardzo się kochają i o tym jak Elsa z Jasperem itd... Byłam gotowa na kolejny szok, a tu nagle...Anastazja. Połączenie tych dwóch osób, gdzie w pierwszym się kłóciłam, a drugi był takim mega wyciszający sprawił, że jestem mega zadowolona z rozdziału. Fakt, krótki, ale myślę, że jeśli byłby dłuższy nie wytrzymałabym i zaczęła piszczeć, a to nie spodobałoby się rodzicom i siostrze. Poza tym jestem w końcówce pisania mojego rozdziału i to, że mogłam się zainspirować tym rozdziałem jest dla mnie cudowne. Dziękuję ci za to i jeszcze raz przepraszam za to, że tak bardzo nieskładnie pisałam.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosh *-* Świetny rozdział... Pełen uczuć... Po prostu ryczę *-* Naucz mnie tak pisać :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. Po prostu nie wiem co napisać... XD
    Uwielbiam twojego bloga.
    Weny, bo mnie jak narazie gdzieś odpłynęła, ale może przypłynie wieczorem, mam nadzieję :)
    Kocham :*
    Ana2003

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze jedna ważna rzecz: SKOŃCZCIE SIĘ CZEPIAĆ JASPERA!!!!!! To jest fajny chłopak. Trochę tajemniczy, słodki i moje wyobrażenie jest dość przystojne XD
    Ludzie, co on wam zrobił??????

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze i ładnie napisany, ciekawa akcja, świetne pomysły. Krótko mówiąc- cała Wika ^^
    Bardzo zainteresowała mnie postać Anastazji. Tego jak sobie poradzi i jej niezwykłe zdolności.
    Ahh, te nowe związki ^^ Mam nadzieję, że nikt więcej już nie będzie puszczał kawy z nosa, z tych powodów xd Niedługo walka z Florence... będzie się działo.
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    ~`Twój Vafelek ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko się pogmatwało :cc
    Luna i Frost, do siebie nie pasują, ani to nie jest prawdziwa miłość, tylko z ,,goryczy" bo stracie Elsy... Już wole Else i Jaspera... (Jak już wspominałam - słabość do takich <3) :D
    Oj Jackuś... kiedy ty to pojmiesz Xd
    Co tu dużo pisać!
    Ogólnie next świetny :D A pokój prześliczny <3
    ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem rozdarta... Zawsze chciałam by Elsa i Jack byli razem, ale... Ale oni teraz jakby do siebie nie pasują! Luna i Jasper są naprawdę super! I jeszcze to jak opisałaś uczucia Luny - po prostu majstersztyk! Myślę, że Jack i Elsa powinni być szczęśliwi, niekoniecznie razem.
    Anastazja jest piękną postacią. Może chociaż nie ma zmysłu wzroku to za to ma ogromne serce, którego niektórym brakuje.
    Cieplutko cię pozdrawiam i życzę duuuużo weny :*
    ~ Puli

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam cię do LA. Więcej tu >>> pamietnikjackafrosta.blogspot.com/2015/08/lba-razy-dwa.html <<<

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialstycznie.
    Elsa i Jack wróćcie do siebie! Natychmiast!.
    Nienawidzę cię! Przez ciebie zaczynam lubić Jaspera z Elsą a Jacka z Luną!
    Świetnie ci idzie pisanie jako Luna.☺
    Anastazja.... ale ona ma przepiękny pokój.... Czy może zostać moją przyjaciółką w opku? Bardzo mnie sie ten pomsysł podiobia.
    Ach napisałam....
    Weny stara XXDD
    ♦Amelie♦

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Jasper JEST FAJNY!!!! Ludzie zrozumcie to!!
      ps. Chyba teraz na każdego kto nie lubi Jaspera (muszę mu zdrobnienie wymyślić XD) będę się wydzierać, a to jest co najmniej dziwne

      Usuń
  12. JACK!!!!!!!!!!!!! DOPADNĘ CIĘ, TU DEBILU????!!!! JESTEŚ JEDNYM WIELKIM KŁAMCĄ????!!!! NIE MASZ PRAWA NAWET PATRZYĆ NA EL!!!!!!!!!!!! TY IDIOTYCZNY PODRYWACZU!!!!!!!!!!!!!!! NIE CHCE CIĘ ZNAĆ!!!!!!! OKŁAMAŁEŚ ELSĘ ŻE JĄ KOCHASZ, A TERAZ ZARYWASZ DO LUNY????!!! NIENAWIDZĘ CIĘ!!!!!!! JESTEŚ SKOŃCZONYM PACANEM!!!















    ZABIJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG! Ile emocji XD
      Ale mam nadzieję że lubisz Jaspera bo inaczej będę musiała na ciebie krzyczeć, a tego bym nie chciała siostro

      Usuń
  13. Och, przeczytałam wszystkie rozdziały
    Nie wiem co mam czuć.
    Niby Jelsa i 'jaria ' (tak bardzo ) forever ale..
    No lubię Jaspera i Lune.. ale..
    Czuję że Jack i El są z nimi tylko dlatego, że czują się samotni. I ich uczucia w pewnym sensie nie są prawdziwe.
    To chyba do fabuły.
    Technika.
    Matko kochana, podziwiam za opisy i pokoi i ubran i uczuć. Może i moją najbardziej znienawidzoną rzeczą są opisy to podziwiam Cię za nie xd
    Chociaż dałabym teraz więcej akcji, wiem że będzie bitwa z Florence ale ja lubię jak coś się dzieje a nie cały czas to samo xdd . Tak tylko jako podpowiedź.
    Dziękuję, życzę weny.

    OdpowiedzUsuń