wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział XXXII: "Pożegnanie"

     Osunęłam się wolno po drzwiach na podłogę, przyciągnęłam do siebie nogi i objęłam je rękoma. Zaczęłam mocno płakać nie wiedząc nawet czemu. Dlaczego On mi to zrobił? Przecież ja tylko poszłam z nim polatać. To już ja miałam większe prawo do zazdrości, bo Jack’a i Luny nie było dłużej niż mnie i Jasper’a. Och.... tak bardzo żałowałam tego co się stało. Chciałabym to wszystko odwrócić... Jakoś cofnąć, żeby nie dopuścić do tego spotkania...
-Elsa...- usłyszałam zachrypnięty głos Jack’a. Natychmiast ucichłam. Wyciszyłam oddech najmocniej jak potrafiłam, zamarłam w bezruchu i uważnie słuchałam, a łzy zasychały na moich policzkach. Usłyszałam jak ktoś szarpie się z klamką i próbuje odtworzyć zamknięte na klucz drzwi- Elso... Przepraszam... ja.... ja nie chciałem....- z każdym jego słowem miękło mi serce i byłam w stanie mu wybaczyć. Przecież przeprosił i nie chciał. Po prostu był zazdrosny, a to znaczy, że mnie kocha. I ja jego też. Był przecież moim jedynym, pomógł mi w ciężkich chwilach. Byłam już gotowa odtworzyć białowłosemu drzwi. Chciałam wtulić się w jego zimny tors i poczuć dotyk jego warg na moich ustach. Wstałam, a moje palce dotykały już srebrnej, okrągłej klamki- Elso, proszę, odtwórz...- znów jego głos.
Złapałam już klamkę i lewą rękę chwyciłam kluczyk. Potrząsnęłam głową. Co ja do cholery robię?! On mnie skrzywdził, a ja mam mu wybaczać po pięciu sekundach?! O nie... tak nie będzie! Nie będzie mną pomiatać i dam sobie radę bez niego! Rozpacz przerodziła się w złość. Jak mógł mi to zrobić?! Kochałam go! Nigdy bym go nie zdradziła! Był dla mnie całym światem!
-Odejdź...- powiedziałam chłodno.
-Nie odejdę dopóki mnie nie wpuścisz!
-Więc siedź tam i umieraj!- kopnęłam mocno w drzwi i położyłam się do łóżka.
Bardzo szybko odpłynęłam w świat snów.
Szłam ciemną polaną odziana w zbroję. Trzymałam w ręku miecz. Nagle przede mną wyłoniła się Florence i zaczęłam z nią walczyć. Niestety ona wygrywała, a ja traciłam na siłach. Byłam coraz słabsza. Nagle wiedźma odtworzyła buzię i rozszerzyła oczy. Stała chwilę w bezruchu, a po chwili padła na twarz. Za nią ujrzałam jakąś sylwetkę. To był chłopak. Zaczęliśmy zmierzać w swoją stronę. Po chwili sylwetka stawała się coraz wyraźniejsza. Jasper... To był on. Podeszliśmy do siebie bardzo blisko i złapaliśmy się za ręce.
-Ze mną będziesz bezpieczna Elso... Ze mną będziesz bezpieczna...- mówił ciepło- Nic Ci się ze mną nie stanie....
Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Odsłoniłam sztory. Miłe, białe światło wpadło do pokoju. Po porannej toalecie jak zwykle miałam udać się na śniadanie. Niepewnie odtworzyłam drzwi. Przeraziłam się! Leżał pod nimi Jack! Niczym nie przykryty i zwinięty w kłębek mruczał pod nosem moje imię.
-Jack...- zaczęłam trącając białowłosego lekko w ramię- Jack.... obudź się...
Chłopak powoli uniósł oczy i zaspany spojrzał na mnie.
-Elsa!- wykrzyczał i rzucił się na mnie mocno mnie obejmując.
Westchnęłam głęboko, zdjęłam z mojej talii ręce białowłosego i wysiliłam się na uśmiech.
-Nie jesteś chory? Nic Ci się nie stało?- zapytałam. Chłopak przecząco pokręcił głową- To dobrze...- wstałam opierając dłonie na kolanach i zaczęłam zmierzać na dół.
Nie wiem jeszcze co robić, ale nie chcę żyć  z tak wybuchowym człowiekiem. Fakt- martwiłam się o niego i nadal go kochałam, ale nie miał prawa robić mi takiej krzywdy.
     To był ważny dzień.
-Dziękuję bardzo za śniadanie- wstałam- dziś jadę do Roszpunki i na Berk omówić strategię. Jeśli zdążę to pojadę także do Szkocji i będę miała wszystko z głowy.
-Może zrobić Ci coś na drogę?- zapytała zatroskana Ząbek- Powinnaś coś zjeść...
Zastanawiałam się trochę.
-No może... Jeśli to nie będzie problem....
-Ach to czysta przyjemność!- powiedziała rozentuzjowaną wróżka.
Udałam się na górę do pokoju, żeby się zapakować i przebrać. Założyłam spodnie i niebieską, jednolitą, bluzkę na długi rękaw. Chwyciłam brązową torebkę i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy. Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę...- powiedziałam. To pewnie Ząbek- przyniosła mi jedzenie. Usłyszałam ciche skrzypnięcie i odwróciłam się w stronę drzwi. Do pokoju wszedł Jack z butelką jakiegoś napoju i kanapką w ręce.- dziękuję.
Przyjęłam posiłek i zapakowałam go do torby, a potem poszłam do łazienki i nie zamykając za sobą drzwi rozczesałam włosy. Białowłosy zbliżył się do mnie i objął w pasie od tyłu. Wzięłam głęboki i głośny oddech po czym odwróciłam się przodem do chłopaka odkładając szczotkę na szafkę.
-Jack...- oparłam dłonie na jego klatce piersiowej- ja nie mogę.... nie chcę, żebyś mnie krzywdził... A ja nie byłam niczemu winna- dokończyłam stanowczo kręcąc przy tym lekko głową.
Chłopak puścił mnie i oddalił się o parę kroków. Patrzył uparcie na podłogę, a jego oczy się zeszkliły. Nie zamykał powiek, więc łez zbierało się coraz więcej i dopiero kiedy nie mogły pomieścić się między powiekami spłynęły grubym strumieniem po zimnych policzkach i spadły na drewnianą podłogę zostawiając na niej duże, mokre ślady.
-Jack...- zaczęłam.
-Rozumiem- przerwał mi- jestem potworem...!- ukląkł i ukrył twarz w dłoniach.
Bez wahania podeszłam do niego i położyłam ręce na jego ramionach.
-Ja wiem...- znów zaczął i patrzył na mnie z żalem- ja wiem... jestem straszny. Przepraszam... kto chciałby mieć takiego chłopaka jak ja...? Jestem potworem... potworem... Przepraszam Cię Elso....! Za wszystko.... Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja...
-Hej, hej... nieprawda. Jesteś bardzo mądry, inteligentny, przystojny.... Umiesz mnie rozśmieszać- chłopak uśmiechnął się przez łzy- i wcale nie jesteś potworem- wyszeptałam ujmując w dłonie wilgotną od płaczu twarz Jack’a- wcale nie jesteś potworem...- pocałowałam chłopaka w czoło i sama zaczęłam płakać.
Przytuliliśmy się do siebie mocno i lekko kołysaliśmy na boki.
-Kocham Cię Elso...
-Ja Ciebie też Jack.... ale.... eh. Ale powinniśmy sobie zrobić przerwę... nie zasługuję na Ciebie, nie jestem dla Ciebie odpowiednia- odsunęliśmy się od siebie.
-Ależ jesteś! To ja na Ciebie nie zasługuję... Jesteś taka śliczna- chłopak włożył mi niesforny biały kosmyk włosów za ucho- taka mądra.... i taka dobra.... za dobra do takiego jak ja.... Wiem, że nie zmienię Twojego zdania, ale czy mogę Cię po raz ostatni pocałować? Po raz ostatni dotknąć?- zapytał z lekką nadzieją.
Zaczęłam powoli zbliżać się do białowłosego. Złączyliśmy swoje wargi w czułym, namiętnym pocałunku. Uwielbiałam czuć chłód jego ust, jego zimny dotyk. Delikatnie przechylałam chłopaka do tyłu. W końcu dotknął drewnianej podłogi, a ja usiadłam okrakiem na jego podbrzuszu. Całowałam pragnąc przekazać mu jak bardzo go kocham. Po policzkach leciały mi słone łzy. Jack zorientował się o tym, gdy dotknął mojego policzka. Oderwał się na chwilę od moich ust.
-Nie płacz... nie płacz już.... Nie warto z mojego powodu...- gładził kciukiem mój mokry policzek.
Chłopak znowu usiadł, objął mnie w pasie i zaczął całować. Tak bardzo żałowałam, ale nie mogliśmy być razem. A nawet jeśli- to nie teraz. Nie chciałam się żegnać, więc pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Spojrzałam na zegarek... 8:40. Mamy jeszcze chwilę. Chcieliśmy być ze sobą na zawsze, ale nie mogliśmy. To nie była nasz bajka. Nie pasowaliśmy do siebie choć tak bardzo się kochaliśmy. Krzywdziliśmy się nawzajem. Dopiero teraz to dostrzegłam. Każde z nas przynajmniej kilka razy wpakowało drugą połówkę w kłopoty. Jezioro, okno, więzienie, bitwa...  Nie chciałam więcej patrzeć na jego cierpienie. Ani nie chciałam, żeby On obwiniał się za to co mnie kiedyś spotkało. Może rzeczywiście Jasper da mi szczęście? Wydaje się odpowiedni. Miły, czuły, troskliwy, przystojny. Przylgnęłam do Jack’a i przytuliłam go z całych sił mocno przyciskając swoje wargi do jego ust. Płakałam, ale musieliśmy się rozstać. Czułam jak moje serce rozpacza razem ze mną, łamie się w pół i długo potrwa zanim się zagoi. Znów spojrzałam na tarczę zegarka. 9:00.... Musiałam iść.
-Jack... muszę już iść...
-Rozumiem...
Jack wziął mnie na ręce i postawił w pokoju. Znów łapczywie zaczęliśmy się całować. Chłopak zjeżdżał ręką coraz niżej, ale dziś mu na to pozwoliłam i sama tego chciałam, bo to był nasz ostatni moment. Tak ciężko było nam się pożegnać.... tak bardzo pragnęliśmy się posiąść.... Przestaliśmy. Chwyciłam torebkę, założyłam buty i narzuciłam na siebie błękitny płaszcz. Pocałowałam jeszcze raz białowłosego, a kilka łez spłynęło leniwie po policzkach.
-Zanim wrócisz moich rzeczy tu nie będzie...- westchnął- żegnaj Elso....
-Żegnaj Jack...


Hej moje perełki! 
Wiem, że nieco za krótko jak na taką przerwę między rozdziałami.
Ale muszę się zastanowić jak to wszystko będzie dalej, bo
szczerze mówiąc sama nie wiem.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, a next będzie jutro lub pojutrze.
Widzę, że mam nowa czytelniczkę i bardzo się cieszę z tego powodu.
Na moim drugim blogu też jest next, więc zapraszam:
Kwiaty spowite popiołem
Dziewczyny się popłakały podczas jego czytania, więc chyba nie jest taki zły.
No to chyba na tyle!
Proszę o komentarze!

Do następnego rozdziału!



5 komentarzy:

  1. Biedna Elsa i biedny Jack... Nie wierzę, że od siebie odchodzą, ale w sumie przerwa dobrze im zrobi...? Może zobaczą jednak ile dla siebie znaczą i ich miłość jest naprawdę wielka... Ciekawe jak Jasper przyjmie Elsę, która chyba teraz chce z nim być... Jack zrobił źle, ale kurde zrozumiał swój błąd... Mam nadzieję, że szybko się wszystko wyjaśni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto! Chcę cię jednocześnie zabić i przytulić! Tak podziałał na mnie ten rozdział! Dlaczego rozbijasz Jelsę?! Tak nie można! Ale ten rozdział był piękny! Wręcz przepiękny! Ja chcę nexta JUTRO! (szczególne, że wyjeżdżam!) Czekam na next! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. ZABIJE CIE! WHY? MIELI SIĘ POGODZIĆ!! JA PLACZE. !!! DLACZEGO? Z JASPEREM??? NEVER EVER EVER EVER !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! never MAJĄ BYĆ RAZEM!!!!!!!!!!!!!!!!!! BO PRZYJDE DO CIEBIE I CIE ZMUSZE!!!!!!!!!!!!!!!! $%^&*(_(*%$&^$^$(*$&^(&$&$%&^$^$&(&$^&^$^*($ (********************************************************************** ******************** **********) *-przekleństwo XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę ,wydzieram się na brata i chcę więcej! Czemu oni?! Błagam na kolanach! Niech oni wrócą do siebie! Wiem ,że potrzebują przerwy ,ale późnej.... czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego? Dlaczego oni się rozstają!! Chce mi się płakać a jednocześnie zabić Jaspera

    OdpowiedzUsuń