środa, 8 lipca 2015

Rozdział XXVI: "Kto będzie ze mną?!"

      Stałyśmy tak długo wtulone w siebie, a po policzkach spływały nam błyszczące łzy spadające na usta i dające słony posmak troski o kogoś. Jack tylko stał oparty o drzwi w prawej ręce trzymając swój oszroniony kij, z którym rozstawał się tylko w moim lub jego pokoju. Miał na twarzy ciepły uśmiech, a jego błękitno szare oczy zdawały się błyszczeć.
-Hej Anka! Wiesz...- do pokoju wparowała Roszpunka, która zamilkła gdy tylko mnie zobaczyła.
Dziewczyna na chwilę zamarła, a jej entuzjazm zniknął, by potem wystrzelić jeszcze bardziej i prawie przewrócić mnie na podłogę. Długo się przytulałyśmy, bo żadna nie chciała ustąpić.
-A ja będę taki samotny...- odparł białowłosy z udawanym smutkiem zakładając kaptur i udając się w stronę wyjścia.
Uśmiechnęłam się, oderwałam od dziewczyn i popędziłam w stronę chłopaka, a moje obcasy stukały rytmicznie o drewno, którym wyłożona była podłoga. Rzuciłam się na Jack’a i przewróciłam go na podłogę, a On zaczął się głośno śmiać. Dałam białowłosemu buziaka w policzek, podniosłam się i otrzepałam puchatą bluzę. Kucyk mi się zepsuł, więc zdęłam z włosów gumkę i zaczęłam czesać się w warkocza. W połowie spostrzegłam, że Roszpunka patrzy na mnie wyczekująco z rękoma splecionymi na piersi. Jeden kącik ust uniosła wyżej niż drugi i pochyliła lekko głowę.
-Co?!- krzyknęłam rumieniąc się.
-Chcesz mi coś powiedzieć...?- odparła brunetka unosząc jedną brew.
Skończyłam pleść warkocza. Jack podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Jesteśmy razem już od śmierci mojej matki, ale nie było okazji Ci powiedzieć- powiedziałam najdelikatniej jak mogłam.
Nagle Roszpunka rzuciła się w moją stronę.
-Tak się cieszę!- wykrzyknęła mi do ucha, a ja oszołomiona odwzajemniłam uścisk.
Usiedliśmy na tarasie, a służba przyniosła nam herbatę i maślane ciastka. Usiedliśmy na wiklinowych, wygodnych krzesłach przy drewnianym stoliku pomalowanym ciemną farbą. Przed nami rozpościerał się piękny widok. Tuziny kolorowych liści opadały na ziemię niesione przez porywisty, ciepły wiatr z południa. Wykończenia sukien Anny i Roszpunki lekko falowały. Było pięknie i rześko.
-Elso, mogę Cię na słówko?- zapytał Jack wstając.
-Pewnie, wybaczcie. Zaraz wrócimy.
Weszliśmy przez balkon, który zasłaniały delikatne, jednolite, białe firany unoszone raz na jakiś czas przez podmuch wiatru.
-O co chodzi?
Jack zachichotał pod nosem, a jego ramiona radośnie się zatrzęsły.   
-Ona jest kolejna. Roszpunka jest kolejną kandydatką na strażniczkę.
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?!
-Bo wcześniej nie wiedziałem jak wygląda.
Uśmiechnęłam się tylko i poszłam w stronę tarasu po czym wyciągnęłam dłoń za siebie i zaraz potem poczułam na niej dotyk znanej mi aksamitnej, chłodnej skóry, która należała do Jack’a. Zajęliśmy swoje miejsca. Wyciągnęłam rękę i wzrokiem poszukałam cukierniczki, którą znalazłam już po chwili. Wzięłam mały, okrągły przedmiot o perłowym, mieniącym się fioletem w słońcu kolorze w dłoń, zdjęłam przykrywkę, którą wykańczały białe falbanki i sięgnęłam po łyżeczkę ozdobioną liśćmi z żelaza. Włożyłam przedmiot do cukierniczki i wyciągnęłam czubatą łyżeczkę kryształowego, drobnego proszku, którą wsypałam do biało- pudrowej filiżanki z namalowanymi małymi kwiatami. Zamieszałam jak na księżniczkę przystało, czyli nie obijałam łyżeczką o ścianki filiżanki.
-Ciężko mi będzie się z Tobą żegnać, tyle czasu spędziłyśmy razem- odparła Roszpunka zwracając się do Anny.
-Mi też... Ale będę z Elsą!
Ta wiadomość tak mnie zszokowała, że wzięłam gwałtowny wdech i zaczęłam się dusić na co kilkukrotnie zakasłałam odstawiając filiżankę trzęsącą się ręką na biały talerzyk.
-Anno...- zaczęłam z trudem uspokajając nieco zmartwionego Jack’a gestem dłoni- nie mogę Cię wziąć...
-Ale...
-Bardzo bym chciała, ale nie mam nawet jak!- odparłam z lekkim naciskiem.
Nastała niezręczna chwila ciszy.
-A u strażników? – zapytała siostra z nadzieją- Na pewno by się coś znalazło...
Jack złapał mnie za rękę i odeszliśmy na drugi kraniec ogromnego balkonu, który służył także za taras i na którym było mnóstwo kolorowych kwiatów, a na barierkach piął się jaskrawozielony bluszcz z fioletowymi kwiatami o zaledwie czterech płatkach.  
-Elso, znalazło by się coś... Widziałaś ile pokoi ma North!
-Nie Jack, nie będę zawracać Wam głowy... Wystarczy, że ja tam jestem...
-Tak! I najwięcej nam pomagasz...
Wbiłam wzrok w podłogę. Było mi wstyd, że nie chciałam własnej siostry przyjąć do tak wielkiego domu, w którym na pewno znalazłoby się miejsce.
-Nie chcesz jej z innego powodu...- zaczął podejrzliwie chłopak i chwycił mnie delikatnie za podbródek podnosząc głowę- prawda?- to było bardziej twierdzenie niż pytanie -Powiedz mi - uśmiechnął się.
-Nie będziemy mieli chwili prywatności... A chcę pobyć z Tobą, bo nie wiem, czy z tej walki wrócę cała...- w moich oczach pojawiły się łzy, które bardzo chciały spłynąć po czerwonych od emocji policzkach.
-Już, już...- chłopak mocno mnie objął- ja też chcę się Tobą nacieszyć. Jesteś moim największym skarbem... Kocham Cię najbardziej na świecie i to, co powiesz jest dla mnie święte...- wyszeptał mi do ucha.
Złapałam rękaw opuszkami palców i już chciałam wytrzeć oczy gdy Jack złapał mnie delikatnie za nadgarstek.
-Weź to...- i podał mi dół swojej bluzy- szkoda takiego ładnego ubrania. Wyglądasz słodko jak płatek śniegu.
Uśmiechnęłam się przez łzy i wytarłam lekko zaczerwienione oczy.
Wróciliśmy do księżniczek.
-Musimy już iść- odparłam nawet nie siadając na miejsce.
Przytuliłam siostrę zanim jeszcze zdążyła odtworzyć usta na jakąkolwiek wypowiedź.
-Przepraszam Anno, ale u North’a czasem jest niebezpiecznie, a tu będzie Ci dobrze- wyszeptałam siostrze do ucha.
-Wiem, że się o mnie troszczysz, miłej podróży- usłyszałam w odpowiedzi.
„Wracamy”. W zaledwie kilka sekund przyleciała Hasai i wylądowała na tarasie.
Anna i Roszpunka szeroko odtworzyły oczy i buzię, co odebrałam jako oznakę zachwytu.
-Jest... niesamowita...- powiedziała siostra, a brunetka tylko jej przytaknęła powolnym ruchem głowy.
Ja i Jack zajęliśmy swoje miejsca.
-Żegnajcie, niedługo znów przybędziemy!- krzyknęłam, a Hasai wzbiła się w górę.
-Która godzina kochanie?- zapytałam.
-Czternasta...- uśmiechnęłam się- a co?! Masz jeszcze jakąś wizytę w planach?!
-Tak.
-Eh... i za to Cię kocham.
Lecieliśmy dobrą godzinę aż ujrzałam w oddali jakiegoś czerwonego smoka.
-Jesteśmy blisko...
Wylądowaliśmy na dużej wyspie pełnej wzniesień i nierówności terenu. Domy stały bardzo blisko siebie i były pięknie ozdobione wizerunkami smoków i innych wzorów charakterystycznych dla Normanów. Dało się słyszeć wręcz melancholijne beczenie owiec.
-Witam na Berk!- usłyszałam radosny, męski głos, jaki poznała bym wszędzie.
-Stoik! –wykrzyknęłam odwracając się i wyciągając ramiona w stronę mężczyzny.
Wódz mocno mnie ścisnął odrywając od ziemi.
-Elsa! Aleś Ty wyrosła! I wyładniała! O ten tutaj młodzieniec?- Ważki przeniósł wzrok na Jack’a, który przy nim wydawał się wątły.
-To Jack Frost, mój chłopak. Zostałam strażniczką marzeń, On też nim jest.
Nagle usłyszałam charakterystyczny świst, który wydawał tylko jeden smok – Nocna Furia. Wszyscy wznieśliśmy głowy i patrzyliśmy w niebo śledząc ciemną sylwetkę poruszającą się z zawrotną szybkością. Chwilę potem przed nami już w całej okazałości stał czarny smok, który niepewnie zbliżył się do Hasai. Wyglądali jak z dwóch różnych światów. Jeździec znany mi z dzieciństwa stanął obok smoka i zdjął maskę, która dotychczas zasłaniała całą jego twarz. Moim oczom ukazał się wysoki, przystojny młodzieniec o brązowych włosach, które gdzieniegdzie były zaplecione w warkoczyki, czarujących, zielonych oczach i opalonej skórze.
-Czkawka!- rzuciłam się na chłopaka.
-Elsa!
-Kiedy my się widzieliśmy! Byliśmy tacy mali! Jak Ty wyrosłeś!
-No, Ty też niczego sobie...
Uśmiechnęłam się. Pamiętam jak jako dzieci ja i Czkawka bawiliśmy się na wyspie gdy nasi ojcowie zakładali między sobą sojusze. Szczerbatka znałam od dawna, teraz trochę widać, że się zestarzał. Czkawka był wątłym, niepewnym siebie chłopcem, który wyrósł na bardzo przystojnego mężczyznę.
-Ehem, ehem...- do rzeczywistości przywołał mnie głos białowłosego.
-A! Czkawka to Jack- mój chłopak. Jack, poznaj Czkawkę, mojego przyjaciela z dzieciństwa.
Chłopacy podali sobie dłonie i posłali ciepłe uśmiechy.
-Chciałabym, żebyś zwołał zebranie- zwróciłam się do Stoika.
Ten tylko skinął głową i wszyscy ruszyliśmy za nim do dużego budynku, który od lat służył za miejsce spotkań. Rozbrzmiały dzwony i niedługo później wszyscy mieszkańcy tej wyspy znajdowali się już w budynku. Wszystko było z drewna, a nieliczne świece dawały nikły blask oświetlający zaledwie kilka centymetrów. Dwoma, niewielkimi oknami wpadało światło słoneczne.
-Zebrałem Was tu na próbę Elsy- zaczął głośno Stoik- oddaję głos w jej ręce.
-Dziękuję. A więc jestem tu w pewnej sprawie. Jak już pewnie słyszeliście nasze królestwo- Arendelle zaatakowało tajemnicze wojsko ze wschodu, którego pochodzenia nie znamy. Mój ojciec pomagał Wam gdy byliście w potrzebie. Teraz, kiedy On umarł ja proszę Was o pomoc. Kto będzie ze mną?!- krzyknęłam, a odpowiedziała mi cisza.
-Mamy się narażać? Twój ojciec pomagał nam dla swojego dobra!- odezwał się po chwili głos, a za nim pomruki przytakiwań.
-Florence zapragnęła właśnie Arendelle, ale skąd wiecie czy to jej wystarczy? Skąd wiecie, czy nie posunie się dalej? Do waszej wioski? I nie zachce użyć smoków przeciwko innym królestwom? Zróbcie to dla nas, ale też dla siebie! Pomyślcie o swoich dzieciach, matkach i babkach! Jeśli jej nie zaatakujemy będzie rosła w siłę i pustoszyła inne państwa! Kto jest ze mną?!- wykrzyknęłam.
-Ja!!!- usłyszałam głośną odpowiedź.
-Kto jest ze mną?!!!
-Ja!!!!!- krzyczeli wojowniczo.
Hej moje Perełki!
No! Jest! Mam nadzieję, że Wam się podobał.
Niedługo będzie 5000 wyświetleń.
Chcecie one-short’a?
Jak Wam stawiam warunki to przynajmniej mogę się dowiedzieć, że inne bloggerki, które wcześniej nie komentowały czytają mój blog.
Bardzo się z tego cieszę:*
Jeszcze jedno- mam dla Was zadanie bojowe!
Powiedzcie, który rozdział z tych wszystkich, które były Wam się najbardziej podobał.
Odpowiedzi na wszystkie pytania piszcie w komentarzach.

Wiem, że teraz będzie trudno, ale myślę, że dacie radę:
8 komentarzy = następny rozdział




8 komentarzy:

  1. Jaki cudny rozdział! Normalnie odjazd!
    Jaki rozdział mi się najbardziej podobał? Wiesz.........nie wiem czemu, ale moim ulubionym rozdziałem jest rozdział ,,IV Koszmary,, wiem jestem dziwna, ale no jakoś tak go bardzo lubię!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Tak! Masz napisać one shorta! A jeśli chodzi o ulubiony rozdział to muszę się zastanowić. Bo wszystkie są piękne! Czekam na następny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dajesz one-shorta :)
    Ulubiony rozdzial? Nie mam wszystkie sa super xd
    Pozdro i WENY!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Ciekawe jaką strażniczką będzie Roszpunka... I jeszcze dodałeś Czkawkę! :* Nie mam swojego ulubionego rozdziału, bo wszystkie są świetne! I mówię to naprawdę serio. Od pierwszego rozdziału niesamowicie się wciągnęłam i Twój blog spokojnie mógłby zostać bestsellerem.
    Pozdrawiam Cię cieplutko i gratuluję 5000 wyświetleń :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wgl to teraz ja nominowałam Cię do LA! XD Szczegóły na: http://serceskutelodem.blogspot.com/ :*

      Usuń
  5. BAM !
    Masz tu kolejny komentarz !
    Rozdział świetny jak zwykle.Swojego ulubionego rozdziału nie mam,bo we wszystkich jest coś fajnego.
    CHMM?
    Zastanawia mnie jaką strażniczką będzie Roszpunka.Czy to,że miała magiczne włosy będzie miało jakieś znaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  6. BAM !
    Masz tu kolejny komentarz !
    Rozdział świetny jak zwykle.Swojego ulubionego rozdziału nie mam,bo we wszystkich jest coś fajnego.
    CHMM?
    Zastanawia mnie jaką strażniczką będzie Roszpunka.Czy to,że miała magiczne włosy będzie miało jakieś znaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny rozdział!
    Przepraszam za nieobecność, do babci pojechałam.
    I tak oto powstał kolejny, ósmy kom!

    OdpowiedzUsuń