Stałyśmy tak długo wtulone w siebie, a po
policzkach spływały nam błyszczące łzy spadające na usta i dające słony posmak
troski o kogoś. Jack tylko stał oparty o drzwi w prawej ręce trzymając swój
oszroniony kij, z którym rozstawał się tylko w moim lub jego pokoju. Miał na
twarzy ciepły uśmiech, a jego błękitno szare oczy zdawały się błyszczeć.
-Hej
Anka! Wiesz...- do pokoju wparowała Roszpunka, która zamilkła gdy tylko mnie
zobaczyła.
Dziewczyna
na chwilę zamarła, a jej entuzjazm zniknął, by potem wystrzelić jeszcze
bardziej i prawie przewrócić mnie na podłogę. Długo się przytulałyśmy, bo żadna nie chciała ustąpić.
-A
ja będę taki samotny...- odparł białowłosy z udawanym smutkiem zakładając
kaptur i udając się w stronę wyjścia.
Uśmiechnęłam
się, oderwałam od dziewczyn i popędziłam w stronę chłopaka, a moje obcasy
stukały rytmicznie o drewno, którym wyłożona była podłoga. Rzuciłam się na Jack’a
i przewróciłam go na podłogę, a On zaczął się głośno śmiać. Dałam białowłosemu
buziaka w policzek, podniosłam się i otrzepałam puchatą bluzę. Kucyk mi się
zepsuł, więc zdęłam z włosów gumkę i zaczęłam czesać się w warkocza. W połowie
spostrzegłam, że Roszpunka patrzy na mnie wyczekująco z rękoma splecionymi na
piersi. Jeden kącik ust uniosła wyżej niż drugi i pochyliła lekko głowę.
-Co?!-
krzyknęłam rumieniąc się.
-Chcesz
mi coś powiedzieć...?- odparła brunetka unosząc jedną brew.
Skończyłam
pleść warkocza. Jack podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Jesteśmy
razem już od śmierci mojej matki, ale nie było okazji Ci powiedzieć-
powiedziałam najdelikatniej jak mogłam.
Nagle
Roszpunka rzuciła się w moją stronę.
-Tak
się cieszę!- wykrzyknęła mi do ucha, a ja oszołomiona odwzajemniłam uścisk.
Usiedliśmy
na tarasie, a służba przyniosła nam herbatę i maślane ciastka. Usiedliśmy na
wiklinowych, wygodnych krzesłach przy drewnianym stoliku pomalowanym ciemną
farbą. Przed nami rozpościerał się piękny widok. Tuziny kolorowych liści
opadały na ziemię niesione przez porywisty, ciepły wiatr z południa.
Wykończenia sukien Anny i Roszpunki lekko falowały. Było pięknie i rześko.
-Elso,
mogę Cię na słówko?- zapytał Jack wstając.
-Pewnie,
wybaczcie. Zaraz wrócimy.
Weszliśmy
przez balkon, który zasłaniały delikatne, jednolite, białe firany unoszone raz
na jakiś czas przez podmuch wiatru.
-O
co chodzi?
Jack
zachichotał pod nosem, a jego ramiona radośnie się zatrzęsły.
-Ona
jest kolejna. Roszpunka jest kolejną kandydatką na strażniczkę.
-Czemu
mi wcześniej nie powiedziałeś?!
-Bo
wcześniej nie wiedziałem jak wygląda.
Uśmiechnęłam
się tylko i poszłam w stronę tarasu po czym wyciągnęłam dłoń za siebie i zaraz
potem poczułam na niej dotyk znanej mi aksamitnej, chłodnej skóry, która
należała do Jack’a. Zajęliśmy swoje miejsca. Wyciągnęłam rękę i wzrokiem
poszukałam cukierniczki, którą znalazłam już po chwili. Wzięłam mały, okrągły przedmiot
o perłowym, mieniącym się fioletem w słońcu kolorze w dłoń, zdjęłam przykrywkę,
którą wykańczały białe falbanki i sięgnęłam po łyżeczkę ozdobioną liśćmi z
żelaza. Włożyłam przedmiot do cukierniczki i wyciągnęłam czubatą łyżeczkę
kryształowego, drobnego proszku, którą wsypałam do biało- pudrowej filiżanki z
namalowanymi małymi kwiatami. Zamieszałam jak na księżniczkę przystało, czyli
nie obijałam łyżeczką o ścianki filiżanki.
-Ciężko
mi będzie się z Tobą żegnać, tyle czasu spędziłyśmy razem- odparła Roszpunka
zwracając się do Anny.
-Mi
też... Ale będę z Elsą!
Ta
wiadomość tak mnie zszokowała, że wzięłam gwałtowny wdech i zaczęłam się dusić
na co kilkukrotnie zakasłałam odstawiając filiżankę trzęsącą się ręką na biały talerzyk.
-Anno...-
zaczęłam z trudem uspokajając nieco zmartwionego Jack’a gestem dłoni- nie mogę
Cię wziąć...
-Ale...
-Bardzo
bym chciała, ale nie mam nawet jak!- odparłam z lekkim naciskiem.
Nastała
niezręczna chwila ciszy.
-A
u strażników? – zapytała siostra z nadzieją- Na pewno by się coś znalazło...
Jack
złapał mnie za rękę i odeszliśmy na drugi kraniec ogromnego balkonu, który
służył także za taras i na którym było mnóstwo kolorowych kwiatów, a na
barierkach piął się jaskrawozielony bluszcz z fioletowymi kwiatami o zaledwie
czterech płatkach.
-Elso,
znalazło by się coś... Widziałaś ile pokoi ma North!
-Nie
Jack, nie będę zawracać Wam głowy... Wystarczy, że ja tam jestem...
-Tak!
I najwięcej nam pomagasz...
Wbiłam wzrok w podłogę. Było mi wstyd, że nie chciałam własnej siostry przyjąć do tak wielkiego
domu, w którym na pewno znalazłoby się miejsce.
-Nie
chcesz jej z innego powodu...- zaczął podejrzliwie chłopak i chwycił mnie delikatnie za podbródek podnosząc głowę- prawda?- to było bardziej twierdzenie niż pytanie -Powiedz mi - uśmiechnął się.
-Nie
będziemy mieli chwili prywatności... A chcę pobyć z Tobą, bo nie wiem, czy z
tej walki wrócę cała...- w moich oczach pojawiły się łzy, które bardzo chciały
spłynąć po czerwonych od emocji policzkach.
-Już,
już...- chłopak mocno mnie objął- ja też chcę się Tobą nacieszyć. Jesteś moim
największym skarbem... Kocham Cię najbardziej na świecie i to, co powiesz jest
dla mnie święte...- wyszeptał mi do ucha.
Złapałam
rękaw opuszkami palców i już chciałam wytrzeć oczy gdy Jack złapał mnie
delikatnie za nadgarstek.
-Weź
to...- i podał mi dół swojej bluzy- szkoda takiego ładnego ubrania. Wyglądasz
słodko jak płatek śniegu.
Uśmiechnęłam
się przez łzy i wytarłam lekko zaczerwienione oczy.
Wróciliśmy
do księżniczek.
-Musimy
już iść- odparłam nawet nie siadając na miejsce.
Przytuliłam
siostrę zanim jeszcze zdążyła odtworzyć usta na jakąkolwiek wypowiedź.
-Przepraszam
Anno, ale u North’a czasem jest niebezpiecznie, a tu będzie Ci dobrze-
wyszeptałam siostrze do ucha.
-Wiem,
że się o mnie troszczysz, miłej podróży- usłyszałam w odpowiedzi.
„Wracamy”.
W zaledwie kilka sekund przyleciała Hasai i wylądowała na tarasie.
Anna
i Roszpunka szeroko odtworzyły oczy i buzię, co odebrałam jako oznakę zachwytu.
-Jest...
niesamowita...- powiedziała siostra, a brunetka tylko jej przytaknęła powolnym
ruchem głowy.
Ja
i Jack zajęliśmy swoje miejsca.
-Żegnajcie,
niedługo znów przybędziemy!- krzyknęłam, a Hasai wzbiła się w górę.
-Która
godzina kochanie?- zapytałam.
-Czternasta...-
uśmiechnęłam się- a co?! Masz jeszcze jakąś wizytę w planach?!
-Tak.
-Eh...
i za to Cię kocham.
Lecieliśmy
dobrą godzinę aż ujrzałam w oddali jakiegoś czerwonego smoka.
-Jesteśmy
blisko...
Wylądowaliśmy
na dużej wyspie pełnej wzniesień i nierówności terenu. Domy stały bardzo blisko
siebie i były pięknie ozdobione wizerunkami smoków i innych wzorów
charakterystycznych dla Normanów. Dało się słyszeć wręcz melancholijne beczenie
owiec.
-Witam
na Berk!- usłyszałam radosny, męski głos, jaki poznała bym wszędzie.
-Stoik!
–wykrzyknęłam odwracając się i wyciągając ramiona w stronę mężczyzny.
Wódz
mocno mnie ścisnął odrywając od ziemi.
-Elsa!
Aleś Ty wyrosła! I wyładniała! O ten tutaj młodzieniec?- Ważki przeniósł wzrok
na Jack’a, który przy nim wydawał się wątły.
-To
Jack Frost, mój chłopak. Zostałam strażniczką marzeń, On też nim jest.
Nagle
usłyszałam charakterystyczny świst, który wydawał tylko jeden smok – Nocna Furia.
Wszyscy wznieśliśmy głowy i patrzyliśmy w niebo śledząc ciemną sylwetkę
poruszającą się z zawrotną szybkością. Chwilę potem przed nami już w całej
okazałości stał czarny smok, który niepewnie zbliżył się do Hasai. Wyglądali
jak z dwóch różnych światów. Jeździec znany mi z dzieciństwa stanął obok smoka
i zdjął maskę, która dotychczas zasłaniała całą jego twarz. Moim oczom ukazał
się wysoki, przystojny młodzieniec o brązowych włosach, które gdzieniegdzie
były zaplecione w warkoczyki, czarujących, zielonych oczach i opalonej skórze.
-Czkawka!-
rzuciłam się na chłopaka.
-Elsa!
-Kiedy
my się widzieliśmy! Byliśmy tacy mali! Jak Ty wyrosłeś!
-No,
Ty też niczego sobie...
Uśmiechnęłam
się. Pamiętam jak jako dzieci ja i Czkawka bawiliśmy się na wyspie gdy nasi
ojcowie zakładali między sobą sojusze. Szczerbatka znałam od dawna, teraz
trochę widać, że się zestarzał. Czkawka był wątłym, niepewnym siebie chłopcem,
który wyrósł na bardzo przystojnego mężczyznę.
-Ehem,
ehem...- do rzeczywistości przywołał mnie głos białowłosego.
-A!
Czkawka to Jack- mój chłopak. Jack, poznaj Czkawkę, mojego przyjaciela z
dzieciństwa.
Chłopacy
podali sobie dłonie i posłali ciepłe uśmiechy.
-Chciałabym,
żebyś zwołał zebranie- zwróciłam się do Stoika.
Ten
tylko skinął głową i wszyscy ruszyliśmy za nim do dużego budynku, który od lat
służył za miejsce spotkań. Rozbrzmiały dzwony i niedługo później wszyscy
mieszkańcy tej wyspy znajdowali się już w budynku. Wszystko było z drewna, a
nieliczne świece dawały nikły blask oświetlający zaledwie kilka centymetrów. Dwoma,
niewielkimi oknami wpadało światło słoneczne.
-Zebrałem
Was tu na próbę Elsy- zaczął głośno Stoik- oddaję głos w jej ręce.
-Dziękuję.
A więc jestem tu w pewnej sprawie. Jak już pewnie słyszeliście nasze królestwo-
Arendelle zaatakowało tajemnicze wojsko ze wschodu, którego pochodzenia nie
znamy. Mój ojciec pomagał Wam gdy byliście w potrzebie. Teraz, kiedy On umarł
ja proszę Was o pomoc. Kto będzie ze mną?!- krzyknęłam, a odpowiedziała mi
cisza.
-Mamy
się narażać? Twój ojciec pomagał nam dla swojego dobra!- odezwał się po chwili
głos, a za nim pomruki przytakiwań.
-Florence
zapragnęła właśnie Arendelle, ale skąd wiecie czy to jej wystarczy? Skąd
wiecie, czy nie posunie się dalej? Do waszej wioski? I nie zachce użyć smoków
przeciwko innym królestwom? Zróbcie to dla nas, ale też dla siebie! Pomyślcie o
swoich dzieciach, matkach i babkach! Jeśli jej nie zaatakujemy będzie rosła w
siłę i pustoszyła inne państwa! Kto jest ze mną?!- wykrzyknęłam.
-Ja!!!-
usłyszałam głośną odpowiedź.
-Kto
jest ze mną?!!!
-Ja!!!!!-
krzyczeli wojowniczo.
Hej moje
Perełki!
No! Jest! Mam
nadzieję, że Wam się podobał.
Niedługo będzie
5000 wyświetleń.
Chcecie one-short’a?
Jak Wam stawiam
warunki to przynajmniej mogę się dowiedzieć, że inne bloggerki, które wcześniej
nie komentowały czytają mój blog.
Bardzo się z
tego cieszę:*
Jeszcze jedno-
mam dla Was zadanie bojowe!
Powiedzcie,
który rozdział z tych wszystkich, które były Wam się najbardziej podobał.
Odpowiedzi na wszystkie
pytania piszcie w komentarzach.
Wiem, że teraz
będzie trudno, ale myślę, że dacie radę:
8 komentarzy =
następny rozdział
Jaki cudny rozdział! Normalnie odjazd!
OdpowiedzUsuńJaki rozdział mi się najbardziej podobał? Wiesz.........nie wiem czemu, ale moim ulubionym rozdziałem jest rozdział ,,IV Koszmary,, wiem jestem dziwna, ale no jakoś tak go bardzo lubię!
Czekam na next!
Super rozdział. Tak! Masz napisać one shorta! A jeśli chodzi o ulubiony rozdział to muszę się zastanowić. Bo wszystkie są piękne! Czekam na następny i życzę weny.
OdpowiedzUsuńDajesz one-shorta :)
OdpowiedzUsuńUlubiony rozdzial? Nie mam wszystkie sa super xd
Pozdro i WENY!!!
Rozdział świetny! Ciekawe jaką strażniczką będzie Roszpunka... I jeszcze dodałeś Czkawkę! :* Nie mam swojego ulubionego rozdziału, bo wszystkie są świetne! I mówię to naprawdę serio. Od pierwszego rozdziału niesamowicie się wciągnęłam i Twój blog spokojnie mógłby zostać bestsellerem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i gratuluję 5000 wyświetleń :*
Tak wgl to teraz ja nominowałam Cię do LA! XD Szczegóły na: http://serceskutelodem.blogspot.com/ :*
UsuńBAM !
OdpowiedzUsuńMasz tu kolejny komentarz !
Rozdział świetny jak zwykle.Swojego ulubionego rozdziału nie mam,bo we wszystkich jest coś fajnego.
CHMM?
Zastanawia mnie jaką strażniczką będzie Roszpunka.Czy to,że miała magiczne włosy będzie miało jakieś znaczenie?
BAM !
OdpowiedzUsuńMasz tu kolejny komentarz !
Rozdział świetny jak zwykle.Swojego ulubionego rozdziału nie mam,bo we wszystkich jest coś fajnego.
CHMM?
Zastanawia mnie jaką strażniczką będzie Roszpunka.Czy to,że miała magiczne włosy będzie miało jakieś znaczenie?
Jak zwykle świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność, do babci pojechałam.
I tak oto powstał kolejny, ósmy kom!