sobota, 11 lipca 2015

Co by było gdyby...?

Hej moje Perełki!
Z okazji 5000 (!!!) wyświetleń mam dla Wam one-short’a...
Miłego czytania!
    Ja i Jack mieliśmy już swoje lata. Kiedyś Księżyc wybrał mnie na strażniczkę marzeń i odtąd stałam się już szóstą z kolei osobą chroniącą dzieci, dającą im nadzieję i chroniącą wspomnienia. Byłam bardzo szczęśliwa, bo mogłam się wyrwać z tego więzienia jakim nazywałam mój dom i moje życie, więc kiedy North powiedział:
-Czy Ty, Elso, przysięgasz chronić wszystkie dzieci na świecie? Przynosić im radość, nadzieję i spokój? Bo dzieci to wszystko co mamy, wszystko czym jesteśmy i wszystko czym kiedykolwiek będziemy.
Z wielką chęcią i uśmiechem odpowiedziałam:
-Tak.
Nie ukrywam, że ja i mój mąż nie pałaliśmy do siebie na początku jakąś niezwykłą sympatią...
-I co, po co nam tu ta nowa?- fuknął stojąc w koncie- przecież to dziewczyna, nie da rady!
-A Ty dałeś?- powiedziałam chytrze, z opanowaniem i uniosłam jedną brew- skoro Księżyc mnie wybrał to znaczy, że to Ty nie dawałeś sobie rady...
-Ja?!- podniósł głos.
-Tak Ty- chłoptasiu. Nie umiesz nic poza zabawą, bo jesteś tylko dzieckiem...
Widać było po Jack’u, że jest bardzo zazdrosny. Niejednokrotnie płataliśmy sobie jakieś figle. Mniej lub bardziej niestosowne. Trzeba przyznać- mój mąż ma charakterek. Kiedyś chwycił mnie i leciał za mną aż na biegun południowy, a potem zostawił!
-Pieprzony idiota!- darłam się w niebo głosy.
Na szczęście zaraz potem przylecieli po mnie strażnicy i zabrali na północ. Oczywiście musiałam się białowłosemu jakoś odpłacić. North ma bardzo dużą łazienkę, w której znajduje się taki mini basen. Jakieś trzy na trzy metry i dwa głębokości. Pewnego dnia Jack miał zamiar się wykąpać. Stałam wtedy niezadowolona przy schodach mając w pamięci jeszcze lot na południe. Moją uwagę zwróciło to, że chłopak wyszedł z łazienki po czym udał się na górę. Wcale się nie śpieszył, więc w mojej głowie narodził się szatański plan. Pobiegłam do łazienki, spuściłam dużo wody i nalałam tam wrzątek. Pomyślałam, że skoro chłopak już raz sprawdzał czy ciecz ma odpowiednią temperaturę to drugi raz raczej tego nie będzie robił. Kiedy skończyłam z uśmiechem pobiegłam na schody i na nich usiadłam przybierając melancholijny wyraz twarzy. Chłopak zszedł po schodach powoli i zatrzasnął za sobą drzwi.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!- wybiegł wrzeszcząc jak oparzony. W sumie to dosłownie był poparzony.
Myślałam, że pewnie tylko zanurzy nogę, ale On tam wskoczył!
North przybiegł wystraszony, a kiedy zobaczył mnie śmiejącą się pod nosem i Jack;a całego w białych bąblach zdenerwował się nie na żarty.
-Elso, czemu to zrobiłaś?!
-Gdyby mnie nie wywiózł na południe to bym tego nie zrobiła!
-Psycholka!- wtrącił się chłopak, a Mikołaj rzucił mu tak wściekłe spojrzenie, że natychmiast odechciało mu się walki.
-Za karę będziesz się teraz nim zajmować! Oboje siebie warci!- fuknął i poszedł na górę.
Bardzo się zdenerwowałam, a oliwy do ognia dodawały te małe potworki chrząkające się bez celu w tych wkurzających i dzwoniących czapeczkach. Jeden cały czas biegał przy moich nogach.
-Przymknij się!- wrzasnęłam na elfa i posłałam w jego stronę strumień lodu, który pokrył małego człowieczka.
Potem jednak spojrzałam na chłopaka i przyznam, że zrobiło mi się go żal, bo mi się nic nie stało, a On mógł mieć blizny i na pewno bardzo cierpiał. Podeszłam z głową zadartą do góry nie pozwalając sobie na chwilę słabości.
-Wstań!- rozkazałam.
-Niby czemu?!
-Bo mam się Tobą zająć debilu!
Pomogłam białowłosemu pójść do łazienki i usadziłam go na koszu do prania. Spuściłam letnią już wodę i nalałam w miejsce niej bardzo zimnej, żeby złagodzić poparzenia.
-Proszę.
-A jak to znowu wrzątek!
-Nawet nie paruje! Daj rękę- białowłosy posłusznie wykonał polecenie, a ja zamoczyłam czubki jego palców w wodzie- widzisz?
-Lodowata!- widziałam w jego oczach strach.
Przyklękłam obok chłopaka i spojrzałam mu w oczy.
-Jack, wiem, ale musisz tam wejść, bo poparzenia nie będą już Cię po tym tak boleć. Wiem, że cierpisz, ale to złagodzi  ból, uwierz mi.
Chłopak powoli zanurzył się w cieczy sycząc pod nosem.
-Musisz to posiedzieć tak z dziesięć minut.
No cóż. Właśnie wtedy coś zaiskrzyło i powoli się w sobie zakochiwaliśmy. Potem jak się domyślacie był ślub, ale nie byłam szczęśliwa. Dlatego oboje zrzekliśmy się nieśmiertelności i zaczęliśmy wieść normalne życie. Zaraz po tym zaszłam w ciążę. Urodził się David- chłopiec o kasztanowych włosach i dużych, piwnych oczach. Potem na świat przyszła Maggie – piękna blondyneczka o niebieskich perełkach, a następnie Jane- czarująca czarnowłosa dziewczynka o bladej cerze. Moje dzieci były dla mnie wszystkim. Mieszkaliśmy sami na skraju lasu. Wokół dwupiętrowego domku rozpościerały się wiśnie, których zapach wiatr rozsiewał wiosną i które kwitły na pudrowo ciesząc oczy.
     Teraz jesteśmy dwójką dziadków. Ja mam 68 lat, a Jack 71. Często siedzimy na tarasie na bujanych fotelach trzymając swoje zgrabiałe ręce pokryte plamkami po zanikającym pigmencie. Często przyjeżdżają do nas dzieci z naszymi wnukami. Och, jak ja kocham te małe brzdące.
-Tak mamo! Pamiętam!- wykrzyczała Jane po czym zaczęła się śmiać.
Siedzieliśmy w ogrodzie, było lato, a wnuki biegały dookoła stołu zastawionego jedzeniem.
-Agnes!- wykrzyczała zaniepokojona Maggie- pójdę jej poszukać.
-Pójdę z Tobą- wstałam.
Udałyśmy się do domu i zaczęłyśmy przeszukiwać wszystkie pomieszczenia. Nagle weszłam do łazienki i zaczęłam się głośno śmiać.
-Och, moja mała panno.
Szybko przybiegła Maggie i aż nie mogła wytrzymać ze śmiechu, bo mała zjadła mi co najmniej jedną czwartą szamponu. Moja córka wzięła Agnes szybko na ręce, wytarła usta szmatką i ruszyła w stronę ogrodu. Usiadłyśmy z powrotem przy stole i opowiedziałyśmy pozostałym co się zdarzyło.
-Oj, nasza mała nałykała się szamponu...!- powiedziała Jane.
Agnes w odpowiedzi beknęła, a z jej ust wydobył się mały bąbelek mieniący się na filetowo w słońcu. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
-Mamo, nie zaszkodzi jej?
-Nie...- odpowiedziałam.
     Oj, dobrze pamiętam jakie moje dzieci płatały figle! Kiedy mieliśmy remont Jane pomalowała sobie całą twarz pędzlem do ścian na fioletowo.
-Tato..- zwróciła się do Jack’a ciągnąc Go za nogawkę- czy teraz jestem taka ładna jak mama?- spytała wyczekująco.
Razem z mężem nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu, gdy zobaczyliśmy buzię Jane wysmarowaną fioletem.
-Pewnie, że tak kochanie. Obie jesteście dla mnie najpiękniejsze...- Jack wziął małą na ręce.
Oczywiście nasze dzieci często kosztowały dżdżownic i innych różnych robaków oraz karmy dla psów. David zawsze chował się za firanką święcie przekonany, że go nie widać. Och... to były czasy. Do dziś wspominam z Jack’iem jak to było kiedy hodowaliśmy kaczki. Otóż Maggie bardzo lubiła je łapać. Biedne zwierzątka na tym nieco cierpiały. Jak tylko zobaczyłam córkę trzymającą małe stworzonko w rękach natychmiast krzyczałam:
-Maggie, wypuść kaczuszkę!
Wtedy moja córka po prostu ją puszczała. Nie- odstawiała, tylko wypuszczała z rąk!
Za to David zauważył, że nasze małe kotki bardzo lubią sporty ekstremalne i dlatego często spuszczał je z własnoręcznie zbudowanego spadochronu z drugiego piętra. Na szczęście kociaki zazwyczaj przeżywały, co już w przypadku Maggie nie zdarzało się zbyt często...
     Ale jestem szczęśliwa z tego kim byłam, kim jestem. Jestem dumna  z moich dzieci, które wyrosły na mądrych, inteligentnych, zdrowych i atrakcyjnych ludzi. Rola strażniczki także dawała mi wiele radości. Jack- miłość mojego życia- zawsze dodawał mi otuchy. Nawet w tych najtrudniejszych momentach mojego życia. Teraz jest tylko garbatym staruszkiem z obwisłą skórą. Jedyne co się nie zmieniło to jego charakter, oczy i kolor włosów, który nadal jest biały. Myślę, że dobrze odegrałam swoją rolę. Wychowałam dzieci, mam wnuki, piękny dom i Jack’a, który będzie ze mną do końca. Mam wszystko co chciałam.

Moim zdaniem to tak to zwaliłam, że gorzej napisać się nie dało, więc proszę nie bijcie.
I przypominam, że jeszcze dwa komentarze pod ostatnim rozdziałem, żeby był next :*


4 komentarze:

  1. Śliczny one short. Uśmiałam się w niektórych momentach. Udał ci się i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehehehe XD Widzać, że parka lubiła płatać sobie psikusy XD Najlepsze jak Jane pomalowała twarz farbą :D Super ten one short!
    Kurcze... Niech ludzie dodają te 2 komy, bo nie mogę doczekać się co będzie dalej...
    A i serdecznie gratuluję 5000 wyświetleń! (Wtedy trochę za wcześnie dodałam komentarz, ale miałam przeczucie, ze nastąpi to w ciągu 2 czy 3 dni :*)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny i słodki! Czekam na rozdział! ♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no moja droga! Super! Nasza kochana parka.. ^-^ Ty to wiesz jak mnie uszczęśliwić. I jak pomóc (wiesz o co chodzi *-*)

    OdpowiedzUsuń