niedziela, 13 marca 2016

Rozdział LV - ostatni

     Klik!


     Minęło pięć lat. Pięć długich lat...
     Moje nazwisko to już nie Snow, a Frost.
     Mam już dwójkę wspaniałych dzieci i troskliwego męża, którego nie mogę przestać całować.
     Mieszkamy w dużym, drewnianym domu z balkonem na skraju sosnowego lasu, który wieczorami tajemniczo szumi okrywając się srebrnym światłem. Mamy duży taras, na którym stoi rzeźbiony, okrągły stół i dwa wiklinowe fotele okryte narzutami w różowe, czerwone i zielone paski. Z okien na piętrach zwisają ogromne, różowe i fioletowe surfinie, a na tarasie zawsze stoją jaskrawe pelargonie. Przed domem mamy ogromny, usiany barwami ogród, który dzielnie budzi się do życia każdej wiosny i przyciąga piękne motyle oraz oklejone pyłkiem trzmiele. Najpierw wyrastają przebiśniegi, kiełkują tulipany i lilie. Zaraz po nich pną się w górę zawilce, fiołki i przylaszczki. Razem z pierwszymi kwiatami nadchodzi Wielkanoc kojarząca mi się zawsze z małymi, soczyście zielonymi listkami brzózek. Razem malujemy jajka, a dzieci turlają je z górek podczas gdy ja z mężem stoimy na wzniesieniu obejmując się. Zawsze wtedy w domu mamy festiwal zieleni, w wazonie stoją kwiaty, na oknach bazie i rzeżucha, a na stolikach kolorowe ozdóbki i jajka. W czwórkę idziemy wtedy do kościoła, by poświęcić koszyczek z wędliną, chlebem, solą, jajkiem i ciastem, a dzieci po drodze marudzą, że są głodne.
Zaraz po świętach rozkwitają drzewka owocowe, które tworzą mały sadek obok domu. Kiedy wychodzę na dwór rozwiesić pranie zawsze biorę głęboki wdech, by nacieszyć się duszącą wonią biało – różowych kwiatów, które już po kilku dniach pozbywają się płatków. Często biorę wtedy koc i kładę się między drzewami wyczekując z uwagą momentu, gdy zawieje mocny wiatr. Wtedy płatki odłączają się od kwiatów i rozpoczynają swoją krótką podróż w powietrzu wraz z innymi. To niesamowite zjawisko zawsze mnie zachwyca, mogłabym je oglądać w nieskończoność.
     Latem często przesiadujemy na tarasie pijąc wodę z cytryną i ciesząc wzrok pięknym krajobrazem, na którego pierwszym planie maluje się nasza para urwisów.
Jako pierwszy urodził nam się Christopher, który jest niezwykle podobny do ojca. Też ma białe włosy i błękitne piękne oczy, którymi często mnie czaruje. Zresztą, Jack robi to samo. Dwa lata później na świat przyszła Jane , która jest łudząco podobna do mojej siostry. Jej ciemnomiedziane włosy błyszczą się od słońca, a z różowych ust nie schodzi uśmiech. Sądzę, że rozwija się u niej dar rozumienia zwierząt i mam nadzieję, że go nie zmarnuje.
A teraz znów jestem przy nadziei, to już czwarty miesiąc... Czuję, że to będzie dziewczynka. Nazwałabym ją Crystal, to będzie mój piękny płatek śniegu...
     Jesienią zawsze chodzimy na długie spacery, podczas których dzieci zbierają kasztany, żołędzie i liście, z których później wszyscy razem robimy ludziki, które z kolei stoją na oknach aż do pierwszego śniegu. Uwielbiam oglądać październikowe zachody słońca, które rozżarzone powoli opada na ziemię kładąc coraz dłuższe cienie.
     Zima kojarzy mi się z ogniem trzaskającym w kominku i robieniem na drutach szalików, czapek oraz rękawiczek. Wtedy mam mnóstwo czasu na książki. Siadam wtedy przy oknie, z kocem na nogach i ciepłą, parującą herbatą obok i pogrążam się w lekturze tych cudnych powieści, przez które niejeden raz płakałam. Wieczorami gramy w karty i gry planszowe z dziećmi, a czasem po całym dniu siadamy z mężem przy kominku i pijemy wino.
Pociechy często wychodzą na dwór, a potem wracają z czerwonymi nosami i całe w śniegu, którym się rzucały.
     Jack i ja chodzimy do pracy. Ja jestem nauczycielką angielskiego w szkole podstawowej, a mój mąż pracuje w kancelarii adwokackiej, na razie uczy się fachu. Dzieci przyjaźnią się z pociechami naszych znajomych, czasem spotykamy się i siedzimy razem, a urwisy ganiają po podwórzu. Co niedziela chodzimy do kościoła i na zakupy. Ubieram się wtedy wyjątkowo ładnie, lokuje włosy i zakładam moją najładniejszą biżuterię. Przed wyjściem patrzę w duże lustro i stwierdzam, że wyglądam jak prawdziwa mama. Ale jestem z tego dumna, zawsze chciałam tak wyglądać.
     Czasem... czasem męczy nas przeszłość. Raz na jakiś czas ja albo mój mąż pogrążamy się w myślach, na moment odłączamy się od rzeczywistości. Ale rzadko o tym rozmawiamy, nie chcemy o tym myśleć, po prostu.
North’a ani nikogo ze strażników nie widziałam od czasu naszego wyjazdu. Czasem mam wyrzuty sumienia, że wyjechałam tak nagle, że nie podziękowałam im za te lata opieki, ale czuję, że tak było lepiej. Nie mieliśmy siły tam być, chcieliśmy uciec, zacząć od nowa. Jesteśmy ludźmi po wielu przejściach, których dręczą dziwne myśli. Czujemy się przytłoczeni rzeczywistością.
     Anna...? Co jakiś czas przychodzę do niej w nocy i budzę ją głaszcząc po nosku. 


     Leżymy tak do rana w łóżku i rozmawiamy. Czasem pyta się mnie o Arendelle i sprawy państwowe, ale jest dobrą, silną królową, która doskonale gasi każdego, kto za bardzo się wywyższa. Ona i Kriss pobrali się rok temu i starają się o dziecko. Siostra poprosiła mnie, żebym została chrzestną, ale sama nie wiem czy się zgodzę. Chyba nie chciałabym się wszystkim pokazać. Rozmawiamy tak do rana, a kiedy pierwsze promienie słońca wkradają się do pokoju, odchodzę. Często za nią tęsknię i wtedy przyjeżdżam nieoczekiwanie, żeby zamienić z nią choć parę słów.
    Do miasta mamy siedem kilometrów, nie mamy żadnych sąsiadów, ale za to każdy z miasteczka dobrze nas zna. Wszyscy są dla nas bardzo życzliwi, tak jak my dla nich. Zarabiamy wystarczająco dużo, żeby raz na jakiś czas móc gdzieś wyjechać.
Powoli zaczęliśmy się starzeć, to pewnie dlatego, że nie stawiamy się na zebrania. Za to zatrzymaliśmy nasze moce, które jednak także nieco osłabły i stały się już niegroźne.
     Czasem wychodzę późnym wieczorem na taras. Kiedy cykają świerszcze i kiedy las głośno szumi, a księżyc mocno świeci myślę, że jestem najszczęśliwsza na świecie. Mam dom, pracę, wspaniałego męża i dwójkę cudownych, pięknych, zdrowych dzieci. Przeszłość mnie dręczy, nie pozwala zasnąć, ale kiedy budzę się rano, kiedy patrzę na uśpioną twarz mojego męża, kiedy całuję dzieci na dzień dobry... mam nową nadzieję...





*Koniec*



No więc... to już ostatni rozdział. Wstawiam go z ciężkim sercem. Sama nie mogę uwierzyć, że napisałam aż 55 rozdziałów. Jak przeliczyłam je na strony A5 to wyszło około 400. W wakacje oddam moją książkę do druku, żeby mieć taki swój papierowy egzemplarz. Na pewno nie chcę tego opowiadania wydać, ale przeczytam je od deski do deski w wolnym czasie. Myślę, że długo bez pisania nie wytrzymam, ale na pewno będzie to dużo lepsza, bardziej logiczna i przemyślana historia niż ta o Jelsie. Bo na pewno o naszej parce już nic nie napiszę. 

Może małe podsumowanie...?
Łączna liczba wyświetleń - 33098
73 posty
612 komentarzy
szablon zmieniany tysiąc razy
najlepsze czytelniczki
milion emocji...

Chciałabym szczególnie podziękować Paulinie, która była ze mną w sumie od początku i ciągle mnie wspierała, Vanfanell Viceroy i Anie, która pisała "kilometrowe komy". Chciałabym podziękować też MonieVeerax3, Oli , Matyldzie, Jenifer Ice, Natalii Forever, Alissie Arille i wszystkim innym, którzy dawali mi motywację w komentarzach.
Chciałabym was teraz prosić: jeśli czytaliście mojego bloga, a ja nie wiem o waszym istnieniu, nie zostawiliście komentarza, to proszę - zróbcie to teraz. To ostatnia szansa. Chciałabym, żeby każdy pod tym postem napisał coś od siebie, w końcu ja rozpisałam się aż nadto.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję i.... do zobaczenia!


12 komentarzy:

  1. Misia... Płaczę... Naprawdę... Jesteś, byłaś i będziesz w moim seruchu... Aga i Haru zresztą też... Tak strasznie się do was przyzwyczaiłam i strasznie mi szkoda, że nie mogę już z wami siedzieć godzinami na Hangu... Strasznie trudno mi uwierzyć, że to już koniec tego bloga... Dołączyłam dopiero w połowie, ale panowała tu cudna atmosfera, jakiej brak na wielu blogach. Strasznie mi miło, że zostałam wyróżniona, choć moje komentarze nie zawsze kilometrowe nie były. U ciebie najczęściej zbierało mnie na rozmyślenia. Najczęściej płakałam nie tylko ze smutku. Jestem w połowie tego komentarza i nadal nie wierzę, że to koniec....
    To co dla mnie zrobiłaś jest niesamowite... Tak właściwie nauczyłaś mnie pisać, pokazałaś mi podstawy i z pewnością gdyby nie ty nie pisałabym tak jak teraz, bo wydaje mi się, że pomimo iż nie jest to perfekcyjne to jest zdecydowanie lepiej niż w moim pechowym rozdziale 4 (XD) Twoje komentarze zawsze dawały największego kopa i ... O matko, rozpisałam się jakbyś odchodziła z Internetu, a przecież ty tu z nami zostaniesz.
    Gdzieś w pewnym momencie, sama nie wiem kiedy, zawiązała się między nami nić porozumienia. Niektórych naszych rozmów nigdy nie zapomnę. A wiesz, co jest najśmieszniejsze, że teraz w realu mam BFF Agatę i Wiktorię XD
    Wracając do bloga przeżyłam tu pewnego rodzaju historię. To jeden z lepszych blogów, jakich czytałam. W końcu jesteś jedną z lepszych pisarek, które poznałam.
    Pamiętam, jak w pewnym momencie się zniechęciłam i nie przeczytałam jakichś trzech rozdziałów, ale wróciłam i wcale tego nie żałuję, wręcz przeciwnie.
    Tak piszę o wszystkim i o niczym, ale nie o rozdziale, a powód jest prosty tak jakoś odleciałam czytając go.
    Księżniczko, będę czekać za kolejnym opowiadanie z wielllll(...)llka niecierpliwością.
    Kocham Cię baaaaaaaa(...)aaaardzo <3
    Dziękuję za wszystko :*
    (tak oficjalnie)
    Pozdrawiam
    Kinga K.
    (tak normalnie)
    Twoja
    Anuś lub Kinia
    (jak wolisz)
    :*<3:*<3:*<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! I wielki + za piosenkę, którą kocham i jeśli zaśpiewa mi ją pewna osoba potrafię zapomnieć o wszystkim

      Usuń
  2. Wiki ty moja....szkoda...na prawdę bo twoje opowiadanie było wspaniałe i czasami płakałam...albo się śmiałam. Ale ja ci to obiecuje. Gdy znajdę chwilę przeczytam każdy rozdzialik. Wybacz ,że nie pisałam komentarzy ,ale czytałam wiernie. Cieszę się bardzo ,że taka osoba jak ty czyta mego bloga i wiesz mi. Twój jest niesamowity.....nie wiem co jeszcze na pisać....brak mi słów ze smutku ;--; To teraz pozdrawiam cię, życzę dużo szczęścia i radości. Korra (Albo Pacia xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. Że co!? Ostatni!? Nie no, ty chyba żartujesz! Przez ciebie teraz płacze! Dosłownie! Nie wiem, czy to dlatego, że rozdział taki smutny i zarazem piękny, czy dlatego, że to już OSTATNI! Czemu!? To był jeden z moich NAJUOCHAŃSZYCH BLOGÓW! Czemu mi to robisz! Rycze i nie mogę przestać! I jeszcze nie chcesz pisać innej opowieści o Jelsie!? No ja chyba zaraz zemdleje. Błagam, napisz jeszcze jakiegoś bloga, pliiiiis! Obiecuję, mogę ci w tym pomóc! Nie pisze tak zarąbiście jak ty, ale wolę to, niż nie czytać twoich opowiadań!
    Proszę! I plis, napisz czasem na Google +
    I może wydaj z tego książkę, na pewno to będzie wielki hit! No, ja na pewno ją kupię :)
    Odezwij się, pozdrawiam i kocham <3
    Całuję i ściskam
    ~Marti Frost

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiki... Szczerze nie wiem co powiedzieć. Wiedziałam już od jakiegoś czasu, że historia zbliża się do końca wielkimi krokami i wiedziałam kiedy ten koniec nadejdzie. Jednak... Nie wiem czemu jest mi jakoś strasznie smutno... Czytając z zapartym tchem te ostatnie słowa Twojego opowiadania, wręcz chłonęłam ich pozytywną energię i sama zapragnęłam się znaleźć w ich świecie. Twój piękny świat, stworzony głownie dzięki Twojemu pięknemu doborowi słów, był, i nadal jest, dla mnie taki realny jakbym sama była bohaterką.
    Wiedz, że Twoje pisanie motywowało mnie bym też w końcu ruszyła swój tłusty tyłek i wzięła się do pracy :)
    Dziękuję Ci, bo Twoje opowiadanie często dawało mi do różnych przemyśleń.
    Jakbyś kiedyś wydała książkę, niekoniecznie z taką tematyką, jakąkolwiek, to wiedz, że na pewno kupiłabym kilka egzemplarzy i prosiła o dedykację <3
    Życzę Ci byś miała jeszcze więcej tak wspaniałych zaskakujących pomysłów, byś zawsze tak pięknie opisywała to co dzieje się wokół, bo czytelnik może bez problemu się przenieść w wir akcji, i chęci do dalszego pisania.
    Najważniejsze to chciałam Ci podziękować, że jesteś! Bez Ciebie dalej byłabym w tej swojej "pustelni" i nie miała jakiejkolwiek chęci do kontaktu z ludźmi. :*
    Kocham Cię <3
    ~Puli

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam ten rozdział kilka razy i w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że to koniec. Już od pierwszych rozdziałów dało się uzależnić od Twojego opowiadania. Pomimo tego, że wiele blogerek uważa swoje początki za porażkę ja myślę, że poradziłaś sobie wspaniale. Emocje jakie towarzyszyły bohaterom przez całą historię były niesamowite. Nie raz były momenty, w których się wzruszałam, czy uśmiechałam lub nawet zachowywałam powagę. Uwielbiam to w jaki sposób piszesz. Wszystko ma spójną całość. Uważam, że fantastycznie zakończyłaś to opowiadanie. Pokazałaś, że pomimo wielu nieporozumień może skończyć się cudownym happy end'em. Na zawsze zapamiętam to jak obydwoje walczyli o swoją wzajemną miłość. Oczywiście trudno byłoby nie wspomnieć o reszcie przyjaciół i wrogów naszej zakochanej parki bez, których również nie powstała by ta wyjątkowa historia. Chciałabym Ci serdecznie pogratulować za pomysł, za to jaki trud i poświęcenie w to włożyłaś oraz za wytrwałość. A wracając do notki niżej nie mogłam uwierzyć na własne oczy, że jestem jedną z wymienionych osób. I ponieważ uważam, że jako tako napisałam zaledwie kilka komentarzy to nie zdajesz sobie sprawy jaką niezwykłą przyjemność mi tym sprawiłaś. Będę strasznie tęsknić za tym opowiadaniem jednak mam nadzieję, że zobaczę jeszcze niejedną Twoją pracę, bo taki talent po prostu nie może się zmarnować. Życzę z całego serducha dalszych sukcesów i, aby nigdy, przenigdy nie opuściła Cię wena!
    Alissa

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż.. Ja sama nigdy nie byłam uczuciowa czy wylewna, ale czytając twojego bloga wiele razy płakałam lub odwrotnie-śmiałam się. Nie jestem jakoś specjalnie wygadaną osobą, ale poczułam, że wypada się pożegnać.
    Kocham twojego bloga, twój styl pisania pomogł mi on zrozumieć ludzkie emocje. Nie wiem co się teraz wydarzy, czy zapomnę twoją historię, czy nie, ale chcę żebyś wiedziała, że pisząc odwaliłaś kawał dobrej roboty, mimo że czytelnicy bywają czasem niecierpliwi i nieznośni. Jeszcze raz: kocham i dziękuję.
    Twoja czytelniczka na dobre;
    Twoja Eris na zawsze;
    Eris Disension

    OdpowiedzUsuń
  7. I teraz w tym momencie pojawia się smutek lekko przełamany szczęściem. Cudowny rozdział... Poprostu płaczę... A to w moim przypadku zdarza się bardzo rzadko. Wszysko jak zwykle cudownie napisane. Piękne... To poprostu jest piękne. Szkoda, że kończysz bloga o Jelsie ale przecież... Coś się kończy, coś się zaczyna. Taka jest kolej rzeczy. Możesz być pewna, że twoje następne opowiadania będę czytać. Ten piękny świat, który tutaj stworzyłaś naprawdę dał mi wiele do myślenia. Wiem, że może cie to zdziwić ale to co piszesz naprawdę dawało pomocne rady i dużo zmieniło w moim życiu. Dzięki temu, że pisałaś nawet w najsmutniejsze dni czytając twoje rozdziały na moje usta wkradał się uśmiech. To co tworzysz jest tak piękne, pełne emocji i cudowne, że poprostu... Nie można pogodzić się z końcem.
    Twoja wieczna czytelniczka<3
    Fanka twoich rozdziałów<3
    I wielbicielka twojego pisania<3
    Natalii Forever <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Misia... Ta historia była wspaniała, nauczyła mnie wiele mimo iż, dołączyłam do grona Twoich wiernych czytelniczek stosunkowo późno. Dzięki niej, uświadomiłam sobie jak pięknym darem jest wyobraźnia. Można się w niej zatracać i tworzyć takie dzieła, które będą towarzyszyły nam przez resztę życia. Jestem Ci wdzięczna za stworzenie tej historii. Dzięki niej, nawet z najsmutniejsze dni, pełne żalu i obaw mogłam swobodnie się uśmiechnąć. Ty chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo pomogły mi Twoje rady i przemyślenia, zawarte w historii...
    Kurcze, tak mi smutno, że chyba jeszcze raz na spokojnie przeczytam wszystkie Twoje rozdziały, aby w sercu nie została pustka.
    Moje komentarze czasami mogły nic nie wnosić, ale to może dlatego, że targały mną emocje po przeczytaniu, lub ten słynny brak czasu. Ale chcę, żebyś wiedziała, że będę o Tobie i Twojej twórczości pamiętać, nie puszczę jej mimo myśli. Będę wracać i się nią rozkoszować na nowo. A także brać czynny udział w rozwojach Twoich innych opowiadań, bo zasługujesz na to ;)
    Tylko, mam jedną prośbę... informuj mnie o innych Twoich historiach, abym czasami o żadnej nie zapomniała... <3

    Twoja wierna fanka...
    Spóźniona czytelniczka...
    ~ MonaVeerax3

    OdpowiedzUsuń
  10. A napiszesz jeszcze co się stało z resztą bohaterów?
    Wiem, że taki komętarz nie satysfakcjonuje, ale nie mam pojęcia co napisać. Może to, że cały czas czytałam Twoje posty, może to, że tylko czekałam, aż napiszesz kolejny rodział, może, że strasznie się wzruszyłam czytając to. Szczerze? Nie mam pojęcia. Nie wiem jak inni piszą, aż tak długie komentarze, ja tak nie potrafie. Przepraszam. Cuż, przyznam, trochę nie potrafie okazywać uczuć. Dobra już koniec tego o mnie.
    Pozdrawiam
    White

    OdpowiedzUsuń