Szłam przez wąskie korytarze zamku,
których ściany były pomalowane na odcienie fioletu, bordo i błękitu. Czarne,
wysokie buty stukały o dokładnie wypolerowaną białą posadzkę, w której mogłam
się przejrzeć. Na razie miałam jeden cel – podpisać ważne dokumenty. I starałam
się myśleć tylko i wyłącznie o tym.
Ale nie mogłam.
Bo głowę zaprzątał mi pocałunek pełen
czułości, której tak bardzo mi brakowało. Nie mogłam się powstrzymać i chętnie
wpadłabym ponownie w objęcia białowłosego. Chciałam, żeby znów przeszył mnie
dreszcz namiętności sprawiający, że nie będę mogła przestać. Miałam ochotę
ponownie zanurzyć się w oceanie uczuć, którego fale będą mocno uderzały w moje
delikatne ciało. Chciałam znów zatopić dłoń w jego lodowatych włosach i poczuć
jego zimną rękę na moim biodrze. Pragnęłam całą sobą, żeby znów mnie całował i
przycisnął mnie swoim umięśnionym ciałem.
Oddychałam
ciężko. Moje serce tego chciało. Chciało namiętności z niewiadomych powodów.
Ale głowa mówiła mi co innego.
Żeby
przestać.
Żeby
nad sobą panować....
Dotarłam do błękitnych wrót mojego
gabinetu i spojrzałam na biurko zasypane stertą dokumentów do podpisania.
Westchnęłam głęboko i usiadłam wygodnie na ciemnym, bordowym fotelu. W
powietrzu unosił się zapach starego papirusu, który, zwinięty i przewiązany
wstążkami, był upchany na półkach zajmujących całą prawą ścianę. Chwyciłam do
ręki pióro i, uważnie czytając każdą umowę, podpisywałam się w prawym dolnym
rogu. Zdołałam odwrócić swoją uwagę od Jack’a, który na pewno był gdzieś w zamku.
Bałam się, że do mnie przyjdzie i znów nie będę mogła nad sobą zapanować. Już i
bez jego widoku po moim ciele rozlewało się ciepło, które domagało się, żeby
ktoś mnie dotykał. Było mi ciężko na żołądku, oddechy stawały się coraz
trudniejsze, jakby w moich płucach leżał ogromny głaz.
W pokoju było cicho, ale uczucia, które
domagały się zaspokojenia pulsowały tak głośno, że czułam się jakby przebiegało
obok mnie stado koni. Kiedy podpisałam ostatni dokument odetchnęłam z ulgą i od
razu podniosłam się z krzesła, ale zastygłam w bezruchu po wykonaniu pierwszego
kroku. „Przecież on tam będzie”-
pomyślałam i opadłam niechętnie na fotel zastanawiając się co mam zrobić. Może
dać mu jasno do zrozumienia, że ma mnie zostawić? Ale czy ja na pewno tego
chcę...? Miałam ochotę zatopić się w jego objęciach i pozwolić się całować, ale
nie mogłam. Jasper powiedział, żebym była szczęśliwa, kogoś sobie znalazła...
Ale na pewno nie kilkanaście tygodni po jego śmierci! Nie mogę go zdradzić, nie
wybaczę sobie tego.
Z perspektywy
Liv
Po incydencie z tym chłopakiem wróciłam do
pokoju, zmyłam lakier na paznokciach serdecznego oraz małego palca i zaczęłam
je malować od nowa.
Ciekawe skąd ten chłopak w ogóle się tu
wziął, nigdy wcześniej go nie widziałam. Może jest tu tylko przelotnie i więcej
go nie zobaczę, a może mi będzie uprzykrzał życie każdego dnia. W każdym razie
nie zrobił na mnie zbyt dobrego wrażenia...
Otworzyłam powoli oczy na siłę
przyzwyczajając źrenice do panującego w całym pomieszczeniu światła. Odrzuciłam
miękką kołdrę na bok i usiadłam na krawędzi łóżka. Spojrzałam niemo na swoje
paznokcie i uśmiechnęłam się widząc efekt swojej wczorajszej pracy. Zwlokłam
się z łóżka w lepszym już humorze i zeszłam w za dużym, kremowym swetrze
narzuconym na pidżamy do jadalni. Włosy miałam byle jak związane gumką i
odgarniałam je tylko co jakiś czas do tyłu nie zwracając uwagi na to, jak się
ułożą. Odsunęłam niedbale jasne krzesło i usiadłam przy stole nalewając sobie
kawy do kubka. Podparłam blady policzek pięścią zawiniętą w rękaw swetra i
próbowałam się rozbudzić. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, większość z nas
przychodziła tak na śniadanie.
-
No, no, no... nasza złośnica się nie wyspała?
Usłyszałam
żartobliwy, męski głos. Odwróciłam gwałtownie głowę w lewą stronę i od razu się
rozbudziłam. Znowu ten brunet. Spojrzałam na niego z uwagą. Jego twarz nie
wyrażała złośliwości, z jaką ludzie często sobie dogryzają. Jej wyraz był
łagodny, miły i ciepły.
-Nie
powinno cię to interesować...- mruknęłam pod nosem zła na siebie, że nie
ubrałam się bardziej adekwatnie.
Chłopak
zaśmiał się pod nosem.
-Nie
denerwuj się. Złość piękności szkodzi...
-Nie
ma już czemu zaszkodzić – znów mruknęłam sama do siebie.
Brunet
wstał i oparł się o krzesło.
-Nie
wydaje mi się. – puścił do mnie oczko i udał się w kierunku salonu.
To
było... miłe. Nawet bardzo. Westchnęłam ciężko. To jakieś nienormalne...
Z perspektywy Pauline
Po Świętach Bożego narodzenia wszystko się
zmieniło... Najpierw zniknęła Elsa, a potem Jack. I doskonale pamiętam dzień,
gdy oznajmił nam wszystkim, że jedzie do Arendelle. Postanowiliśmy się nie
wtrącać, siedzieć cicho i tylko obserwować.
Luna nikomu nie chciała powiedzieć w
jakich okolicznościach rozstała się z białowłosym. To był dla nas szok: Jak to?
Jack jest z Luną, a jedzie do Elsy? Ale dopiero potem blondynka wyjaśniła nam,
że się rozstali. Czy powodem tego rozstania była Elsa? Nikomu nie chcieli
powiedzieć. Jack nigdy nie wywlekał spraw osobistych na wierzch. Wychodził albo
zamykał się w pokoju, ale nigdy nikomu się nie zwierzał ani nie okazywał
emocji. Po prostu wstawał i szedł, a potem udawał, że wszystko było dobrze.
Jack i Luna zachowali to dla siebie. Myślę, że odstawili pudełko z tym
doświadczeniem na najwyższą, najdalszą półkę...
W
każdym razie: słuch po Elsie i białowłosym zaginął. Spodziewaliśmy się, że nazajutrz
Jack wróci z królową na północ. Ale mijały dni... a potem tydzień... dwa... i
zaczęliśmy żyć z wolna tak, jakby w ogóle ich nie było. Dni stały się szare,
jednolite, zlewające się w jedną, wielką, szarą plamę. I wszyscy ucichli. Po
prostu.
Każdy
zamykał się w swoim pokoju i myślał. Tak, to był czas rozmyśleń. Słychać było
tylko tykanie zegara przecinające jak nóż napiętą atmosferę. I nic nie
wskazywało na to, że coś się zmieni....
Z perspektywy
Elsy
Postanowiłam jednak wrócić do komnaty.
Szłam wolno z każdym krokiem bardziej bojąc się kogo spotkam pod drzwiami.
Serce podchodziło mi do gardła. Oddech szaleńczo przyśpieszył. Dłonie splotłam,
żeby tak mocno się nie trzęsły. Po plecach przeszedł zimny dreszcz. Ostatni
zakręt, głęboki wdech... Dasz radę Elso... Zrobiłam kilka kroków i... nikogo
nie było. Pusty korytarz. Ściągnęłam brwi. Odszedł...? Miał już tego dosyć...?
Nie zważając na tysiące pytań, jakie pojawiły się w mojej głowie wślizgnęłam
się do swojego pokoju. To koniec...? Wolnym krokiem wyszłam na balkon. Oparłam
blade dłonie na przyprószonej śniegiem barierce i rozejrzałam się po okolicy.
Cisza... Ani żywej duszy.
Nagle usłyszałam świst wiatru. Odwróciłam
się gwałtownie w jego stronę i ujrzałam Jack’a.
-Co
ty tu robisz? – nie mogłam zadać głupszego pytania, ale zorientowałam się o tym
dopiero wtedy, gdy słowa wypłynęły z moich ust.
-Chyba
zapomniałaś, że ja też wychodzę na powietrze gdy mi ciężko.
Wzięłam
głęboki wdech i ponownie sie odwróciłam. Obserwowałam uważnie szare niebo, z
którego zaczął pruszyć śnieg.
-Elso...?
Jestem już tym zmęczony. Ty na pewno też. To trudne... I wydaję mi się, że
wiem, dlaczego nie chcesz ze mną być.
-Ty
nic nie wiesz! – oczy mi się zeszkliły, a głos załamał.
-Wiem
więcej niż ty. Tobie się tylko wydaje, że mniej. Ale proszę. – białowłosy grzebał
chwilę w kieszeni bluzy, a po chwili wyjął z niej kartkę papieru złożoną na
kilka części. Trzymając w dłoni owy przedmiot wyciągnął przed siebie rękę, żeby
mi go dać.
-Co
to? – zapytałam zdezorientowana.
-Weź,
to się dowiesz...
Złapałam
delikatnie kartkę papieru i zaczęłam ją rozkładać patrząc co chwila na
chłopaka. Moim oczom ukazało się pochyłe, ładne pismo, które doskonale znałam.
-Jasper...-
wyszeptałam.
Jack, wiem, że
ona Cię kocha. Zaopiekuj się nią. Chcę, żeby była szczęśliwa...
Zakryłam
usta dłonią. W moich oczach zebrały się łzy, patrzyłam gdzieś niewidzącym
wzrokiem. Więc on... wiedział? Upadłam na kolana. Przecież kiedy byłam z
Jasper’em w ogóle nie myślałam o Jack’u. Skąd on mógł wiedzieć, co do niego
czułam? Oh, jestem okrutna! Jasper żył ze świadomością, że tak naprawdę jego
ukochana darzy uczuciem innego. I wiedział to szybciej niż ja, bo zdałam sobie
z tego sprawę dopiero po jego śmierci.
Upuściłam
kartkę i zaczęłam rzewnie płakać. Jestem kimś tak okrutnym, a Jasper dalej mnie
kochał. Nie zasługiwałam na niego. On był dla mnie taki dobry... Jak mogłam tak
żyć? Nieświadomie go raniąc. Nieświadomie pragnąc kogoś innego. Oh! Jestem kimś,
kto nie zasługuje na niczyją miłość! Nie powinnam w ogóle istnieć! Niszczę
wszystko, co jest dla mnie ważne! Jestem jak tykająca bomba. Stworzona do
destrukcji. Stale tylko myślę o sobie. Jasper, Jasper... Błagam, wróć! Byłeś
dla mnie taki dobry... Przepraszam, że tak cię raniłam!
-Wybacz
mi... – wydukałam szlochając.
Łzy
zasłaniały mi widoczność, spadały kropla po kropli na śnieg tworząc na nim
nieregularne plamy. Cała się trzęsłam od napływu emocji. W głowie szumiało mi
tyle myśli, tyle pytań, na które w ciągu ułamka sekundy odpowiadałam.
Nagle
poczułam, że Jack bierze mnie na ręce.
-Już
dobrze, już po wszystkim... – szeptał mi do ucha.
Opadałam
powoli z sił, ułożyłam głowę na jego ramieniu i zasnęłam...
Obudziłam się przykryta do połowy białą
kołdrą. Obok siebie dostrzegłam fragment oszronionej, granatowej bluzy. Szybko
uniosłam głowę. Jack leżał nieco wyżej niż ja i trzymał rękę nad moją głową.
Chwilę mu się przypatrywałam.
-Kocham
cię Jack...- mój głos się załamał.
Przymknęłam
powieki, spod których wypłynął strumień ciepłych łez i wtuliłam się mocno w
białowłosego.
-Wiem
Elso... Ja ciebie też... – chłopak gładził mnie po plecach.
Czułam
ukojenie, jakby ból i cierpienie ulatywały razem z łzami. Ulga zaczęła mnie
wypełniać, jak gdyby skończyła się właśnie wielka bitwa o moje szczęście, w
której sama byłam sobie wrogiem.
Nie
wiem ile tak leżałam. Zasypiałam co jakiś czas, a potem budziłam się i na nowo
płakałam.
Aż
w końcu. Obudziłam się w nocy. Srebrne światło księżyca wpadało do sypialni przez
duże okna. I brakło mi już łez. Byłam
szczęśliwa. Uśmiechnęłam się delikatnie. Czułam się wolna, jak ptak szybujący w
przestworzach. Spojrzałam na twarz Jack’a. Spodziewałam się, że będzie miał
zamknięte oczy i będzie pogrążony w głębokim śnie, ale on mierzył mnie łagodnie
swoimi błękitnymi tęczówkami i uśmiechał się lekko. Jego oczy były jak niebo
pełne gwiazd. Lśniły w nich małe diamenty, a brzegi wypełniał granat niekiedy
wylewający się nieco w stronę źrenicy. Lekko zbliżyłam się do chłopaka i złączyłam
z nim usta. Białowłosy mocno objął mnie w talii i przycisnął do siebie.
Poczułam ciepło.
-Elso.
Kochaj się ze mną... – twarz chłopaka znajdowała się kilka centymetrów od
mojej.
-Jack...
ja mam 17 lat...
-I
co? Brzydzisz się z takim starcem jak ja?
Zaśmiałam
się chwilę, ale potem znów przybrałam poważną minę wykrzywianą co jakiś czas
przez grymas uśmiechu.
-Nie
o to chodzi... Jestem za młoda...
-Mi
nie przeszkadza... – chłopak już chciał pocałować mnie w szyję, ale położyłam
dłoń na jego policzku.
-Wiem,
ale ja nie jestem gotowa. Mamy
jeszcze całą wieczność...- spojrzałam na niego błagalnie.
-Zgoda-
Jack mocno przycisnął mnie do siebie, a ja wtuliłam się w niego jeszcze
bardziej.
Lubiłam,
gdy byliśmy tak blisko. Czułam się wtedy wyjątkowo bezpiecznie.
Nastąpiła
kojąca cisza. Byłam pewna, że go kocham. I nie chciałam przeżyć kolejnych 100
lat z kimś innym, niż on...
Obudziłam się niemalże pewna, że miałam
piękny sen. A potem okazało się, że mój sen leży obok mnie. Jego klatka
piersiowa miarowo się podnosiła. Wstałam delikatnie, żeby go nie obudzić. Na
pewno był bardzo zmęczony. Poszłam do łazienki i spięłam ładnie włosy.
Założyłam błękitną sukienkę na grube ramiączka i pomalowałam usta jasną
szminką. W tym czasie Jack zdążył się obudzić. Uniósł powoli powieki i spojrzał
na miejsce, gdzie wcześniej leżałam. Natychmiast rozszerzył oczy, podniósł się
i zaczął nerwowo rozglądać się po pokoju, aż w końcu napotkał na mnie. Stałam
oparta o framugę drzwi prowadzących do łazienki i uśmiechałam się pod nosem.
-O
boże... – przeczesał dłonią włosy – już myślałem, że znowu uciekłaś. – padł ciężko
na materac.
Zaśmiałam
się zasłaniając usta dłonią. Nie wiem nawet dlaczego to zrobiłam. Zdałam sobie
sprawę, jak psychika chłopaka ucierpiała przeze mnie. I zrobiło mi się przykro,
choć postanowiłam tego nie pokazać. Podeszłam do łóżka i oparłam dłonie na
materacu. Cmoknęłam chłopaka w policzek.
-Nigdy
więcej- powiedziałam podnosząc się.
-Elso...-
Jack nagle spoważniał.
Podszedł
do mnie i ujął moje dłonie.
-Chodź,
na balkon. A ja zaraz przyjdę, dobrze?- zapytał pochylając głowę nieco w dół.
-No
dobrze... – przytaknęłam nie wiedząc o co chodzi.
Białowłosy
wyszedł z pokoju, a ja, tak jak stałam, zakładając na nogi tylko białe buty,
wyszłam na pokryty śniegiem ogromny balkon. Arktyczne powietrze wypełniło moje
płuca. Przystałam obserwując okolicę. Z małych kominów ulatywał szary dym. W
małych okienkach domków jednorodzinnych paliło się jasne, ciepłe światło. Nagie
gałęzie wysokich drzew przykryła warstwa puchu. Co jakiś czas ktoś na chwilę
wystawił nos na zewnątrz, ale natychmiast go chował. Było lodowato. Czarny kruk
zakrakał na horyzoncie zwracając na siebie uwagę, ale nic więcej. Żadnego
śmiechu, żadnych rozmów. Tylko głucha, pusta, zimowa cisza...
Nagle
usłyszałam trzask zamykanych drzwi, odwróciłam głowę w stronę źródła dźwięku.
Na balkon wyszedł Jack z srebrną tacą w ręku. Na biało-sinym stoliku na cieniutkich,
krętych nogach przysypanym śniegiem chłopak postawił dzbanek z herbatą i dwie
filiżanki z niemiłosiernie parującym napojem. Chwilę potem obok stolika
pojawiły się dwa krzesła w barokowym stylu. Zajęłam miejsce, Jack usiadł
naprzeciwko. Złapałam za drobne, zawijane ucho malowanej ręcznie filiżanki i
upiłam łyk ciepłej cieszy. Popatrzyłam chwilę w dal i przymknęłam oczy. Czułam
spokój. Pierwszy raz w życiu byłam naprawdę szczęśliwa.
Cała ta sytuacja musiała naprawdę dziwnie
wyglądać. – 20 na dworze, a królowa i strażnik siedzą bez żadnych płaszczy na
balkonie, przy stoliku, popijając spokojnie herbatę.
-Elso,
przez całą noc myślałem. Zastanawiałem się, jak teraz będzie. Rozważałem
wszystkie możliwości. Tyle przeszliśmy... Stałem się słaby, jak starzec. Ja...
nie mam siły tam wracać. Znów narażać się na to wszystko. Chciałbym zaszyć się
gdzieś w spokoju i codziennie budzić się z błogim spokojem, a nie – obawą, co
się dzisiaj stanie. Chciałbym chodzić na długie spacery i wygrzewać się gdzieś
na kocu w blasku słońca. Brak mi sił... –Jack zrobił kilkusekundową przerwę -Kocham
tylko ciebie – chłopak głęboko spojrzał mi w oczy – i chcę żyć tylko z Tobą.
Tylko... – zapadła cisza. Serce biło mi coraz szybciej. Nie miałam pojęcia co
przyszło mu na myśl, co chce zrobić. Aż reszcie z ust białowłosego wypłynęły
słowa poprzedzone głębokim wdechem – Elso... wyjedźmy stąd...
Hej Moje Perełki!
Spodziewałyście się takiego obrotu spraw? Zaskoczone?
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^
Mam teraz ferie, więc dwa kolejne rozdziały pojawią się maks tydzień po tygodniu (tak myślę, a jeśli nie, dam wam znać w okienku "Postęp", tam są wszystkie informacje na bieżąco z mojej pracy)
Chciałam wam serdecznie podziękować za tak rekordową ilość komentarzy pod ostatnim postem. Wszystkie były piękne i gdy je czytałam - zbierały mi się łzy w oczach. Pomyślałam sobie, że nie mogę Was zawieść, ale cały pokład weny wykorzystałam chyba na poprzedni rozdział. Muszę kumulować od nowa xd Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest taki masakryczny, za jakiego go uważam i obiecuję, że dam z siebie wszystko.
Mam wspaniałe czytelniczki ♥
Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło!
Rozdział niesamowity! Raju, naucz mnie tak pisać! Twoje postu sprawiają, że patrzę na świat zupełnie inaczej. Jesteś niesamowita! <33
OdpowiedzUsuńJejku, Jack chce z Elsą wyjechać!? No niezłe.
A jak tam wytrzymuje psychicznie Luna? Bo ja tu w realu mam naprawdę sytuację jak z jakiegoś filmu romantycznego z niewiadomym ,,happy,, endem.
No, czekam na next! Weny!
Dziękuję ♥
UsuńMyślę, że właśnie takie po części jest zamierzenie tych postów ^^
Luna.... Po fragmencie z perspektywy Pauline można trochę wywnioskować, ale w kolejnych rozdziałach pojawi się także część z jej perspektywy.
Pozdrawiam ciepło i także życzę weny
♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńCały rozdział mogłabym tak opisać :*
Miałam cichą nadzieję, że akcja potoczy się w taką stronę, że Elsa i Jack znów będą razem ♡
Przykre jest to, że Jasper'a musiało tak bardzo boleć to, że Elsa dalej kocha Jack'a... To jakby ciągle dostawał nóż prosto w serce, choć tamtych dwoje udawało i próbowało zatuszować to, że nic do siebie nie czują...
Sytuacja na północy nie wygląda zbyt dobrze... Dalej mnie ciekawi ten brunet, który chyba trochę przystawia się do Liv :)
Życzę jak najlepszych ferii, wypoczynku i nabrania mnóstwo sił :*
Dziękuję ♥
UsuńMyślę, że Jasper'a to aż tak nie bolało, pogodził się z tym faktem i nauczył się żyć z tą świadomością.
"Ten brunet" - imię mu z Agą wymyśliłyśmy już 3 miesiące temu, a ja dalej nie dałam mu ujrzeć światła dziennego xd Co za wstyd xd
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam cieplutko ^^
Ile Ty masz do chole... lat?! Po prostu nie mogę uwierzyć, że da się napisać coś tak cudownego, tak pięknego, tak wzruszającego. Jesteś niesamowita w tym co robisz! Masz wielki talent więc go wykorzystaj :)
OdpowiedzUsuń"Chciałam wam serdecznie podziękować za tak rekordową ilość komentarzy pod ostatnim postem." - Boże ratuj!! Nie dość, że tak utalentowana, miła, oryginalna, pomysłowa, kreatywna, ambitna, sympatyczna, pracowita, dokładna, inteligentna, twórcza, rzetelna, dojrzała, skrupulatna, empatyczna, rozsądna, charyzmatyczna, [...] to jeszcze skromna!! Zasłużyłaś na 100000[...]000000 razy więcej komentarzy!
"Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^^" - Piszesz najlepszego bloga jakiego czytam :) Oczywiście, że się spodobał!! :D
"Mam teraz ferie, więc dwa kolejne rozdziały pojawią się maks tydzień po tygodniu" - No już lepiej być nie mogło! :D Z góry chciałam Ci życzyć wspaniałych i bezpieczny ferii! Nie mogę się doczekać!! Dziś nie usnę! Postanowione ^^
"Spodziewałyście się takiego obrotu spraw? Zaskoczone?" - Oj bardzo, ale tak się cieszę, że Elsa powiedziała te magiczne słowa do Jack'a! "Kocham Cię" :3 Ach... to takie urocze! Jack chce wyjechać? Uważam to za bardzo dobry pomysł. Chociaż znając Elsę to tak łatwo nie będzie :D Kobiety... A jeśli chodzi o Jasper'a to chciałam tylko dodać, że szkoda mi tego chłopaka :( I jeszcze ten liścik D: Nie wytrzymałam i łza spłynęła mi po policzku :c Nie masz pojęcia ile się nauczyłam czytając tego bloga.
Gorąco (dla naszej mroźnej pary zimno :D) pozdrawiam i dużo, dużo weny życzę! :)
~Alissa
Witam, nazywam się Wiktoria Jabłońska i za 16 dni skończę 15 lat ^^
UsuńNa wstępie chciałam od razu powiedzieć, że popłakałam się czytając Twój komentarz. Po prostu uśmiechałam się i płakałam jednocześnie. Te Wasze komentarze to najlepsza zapłata za kilkugodzinne siedzenie nad rozdziałem. Dostałam mega powera i... jeju, nie mogłam uwierzyć, że ktoś myśli tak o tym co piszę.
I jeszcze potem tyle komplementów, że aż dostałam skrzydeł ^^ I wywnioskowałaś to wszystko z tego co piszę, czy po prostu pisałaś swoje przypuszczenia odnośnie mojego charakteru? Tak czy owak było to bardzo miłe.
"Piszesz najlepszego bloga jakiego czytam :) " - to w zupełności wystarczyło, żeby łzy zaczęły spływać po policzkach.
Nie miałam pojęcia, że można z tego opowiadania się czegoś nauczyć. Co prawda, staram się przemycać tam jakieś moje rozważania, ale to nie jest jeszcze w pełni to, co chciałabym wam przekazać. Ale cieszę się, że to taka trochę nauka przez przyjemność i że czekacie na każdy rozdział.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za piękny komentarz ♥♥♥
Rozdział jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńWspółczuję strażnikom. Siedzą teraz na tym biegunie. Sami. Nie mają z czego się śmiać, czym cieszyć...
Och, Jasper... Współczuję... To musiało być okropne. Żyć z Elsą ze świadomością że ona kocha innego. :C Eh, nieodwzajemniana miłość zawsze boli :(
Biedny Jack. Na jego miejscu też była bym wyczerpana. Nie spodziewałam się jednak takiego obrotu sprawy. Pewnie Elsa będzie chciała wszystko przemyśleć na spokojnie. W końcu Arendelle to miasto które uwielbia i jeżeli wyjedzie będzie bardzo tęsknić za Anną. A dopiero co do niej wróciła.
Hehehe ^^ ah ten brunet ^^ "ten brunet", no Wiki musisz innym w końcu zdradzić jak ma na imię :D
Czekam na kolejny cudowny rozdział! :* <3 Buziaki, siostrzyczko! Weny, zdrówka, czasu i chęci! <3 :* :* :*
P.S. Dziękujemy! Ty też jesteś wspaniała!!!
Dziękuję ♥
UsuńOj, Aguś, wszystkim współczujesz i wszyscy są biedni xd
Ha! Czyli was zaskoczyłam! No i o to chodzi xd Na brak rozrywek narzekać nie możecie xd
"ten brunet" - hehe, tak jakoś... nie wiem dlaczego go nie nazwałam. Ale w następnym rozdziale w końcu się dowiedzą jak ma na imię ^^
Dziękuję :*:*:*:*:*:*:*
Tak! Nie czepiaj się... Moja sprawa że im współczuję!
UsuńNo powiedz im.
Proszę :*
No, więc no.
OdpowiedzUsuńTia, utwierdzam się w stwierdzeniu, że my całkiem ryjemy psychikę bohaterom XD
Szczerze, ja myślałam (jak widać najlepiej mi to nie wychodzi XD)że jeszcze trochę ich pomęczysz:P
A tak swoją drogą to (ta... Kinia będzie krzyczeć XD) Było coś w stylu "Ten Jasper jest głupi" itp. A teraz wielki jak mi go szkoda! No, zesz w mordkę jeża zdecydujecie się wreszcie! Ja tam od poczatku go uwielbiałam XD A tak odchodząc od tematu wspominałam, że ostatnio uwielbiam mówić "w mordkę jeża" XD
Wika... -_-
Drążymy ten temat od jakiegoś czasu... Kiedy ty wreszcie zrozumiesz... To zaczyna się robić nudne! Piszesz zaje... Fajnie, tak samo rysujesz. Ale nie oczywiście będzie się ze mną kłócić! Cóż za uparte dziewuszysko (XDD)
Rozdział super! Kocham <3
A teraz muszę kończyć...
Za bardzo to ja się nie rozpisałam, no ale, no cóż.. Heh
Kocham siostrzyczko :*
Czekam <3
Życzę weny *-*
PS. Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz
A! Zapomniałam!
UsuńJasper... Tylko w pewnym stopniu mu współczuję, a Elsa nie powinna się obwiniać. To nie była wina ani jednego, ani drugiego. A czemu to już nie mam czasu się rozpisać XD
Jak już ci wspomniałam, nie mam aż takich zdolności sadystycznych jak Ty xd Z Tobą nikt się równać nie może :D
UsuńKinia, nie krzycz, tak jest zawsze ^^ Przyzwyczaiłam się już do tego, że wszyscy ciągle zmieniają zdanie, ale na przyszłość będą wiedzieli, że nie można oceniać wszystkich ot tak. W końcu wyszło przecież na to, ze to Jasper jest ten dobry, a Jack ten zły.
Skoro zaczyna się robić nudne to mi nie skrzecz jak wrona, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, kiedy wiem że nie jest! Jak będę uważała, że jest dobrze to nawet się Ciebie nie będę pytała o zdanie! Ygh! Co za uparte dziewuszysko.... :D
Pozdrawiam ciepło i także życzę dużo weny ♥
No Wika to teraz ja czekam na mega motywujący kom u Mn XD
UsuńJejuniu! Jaki wspaniały rozdział! Aż mi dech zaparło gdy to czytałam...CUDO! Ja poprostu nie umiem tak pisać jak Ty. Tyle charyzmy, miłości I uczuć w jednym, dość długim, rozdziale, który znajduje się na zwykłym blogu. Jak napiszesz książkę, albo wyreżyserujesz film to daj mi znać.:-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pozdrawiam!:-*
PS. LOVE IT! AMAZING! BEAUTIFUL! ( dobra, już się ogarniam:-)
♥♡♥♡
Na razie czytam tylko jeden Twój blog (na którym swoją drogą od miesiąca głucha cisza xd) i nie jest aż tak źle, jak myślisz. Ja jak czytam teraz te swoje pierwsze rozdziały to modlę się, żeby jak ktoś zacznie czytać mojego bloga to nie zwiał po pierwszych kilku rozdziałach gdzie pieprz rośnie. Naprawdę, dla mnie te pierwsze kilka rozdziałów to okropieństwo xd Szczególnie dziejąca sie w błyskawicznym tępie akcja... Myślę sobie wtedy "tu błąd, tam błąd", "brak wyczucia" "tu bym coś dodała" "za szybko" "za mało opisów".
UsuńA więc człowiek pod tym względem się cały czas kształtuje. Oczywiście jak czytam te rozdziały, co Elsa jest uwięziona to sama nie mogę uwierzyć, że to ja to napisałam. Sama się sobie dziwie, że jest aż tak dobrze.
A więc, pisz... pisz... pisz.. i jeszcze raz pisz. I czytam 5 razy więcej niż piszesz. I wedy będziesz przewyższała mnie poziomem dziesięciokrotnie. Serio.
Dam znać, dam znać ;)
Pozdrawiam ciepło i przesyłam wenę na bloga :*
I czytaj 5 razy więcej niż piszesz*
UsuńMusiałam poprawić, bo brzmiało to bardzo obraźliwie, ale to tylko literówka ;)
♥
Mam taką wiadomość. Moje wszystkie blogi są o Jelsie
UsuńJak np ten z którego narazie jestem zadowolona.
thebig8love.blogspot.com
PS. Ostatni post napisałam w tym miesiącu.( ostatnia sobota)
Mam nadzieję, że się spodoba^^
Ten rozdział to cudo. Naprawdę jestem nim zachwycona! Przestań przestań... No błagam ten rozdział to nie jest masakrą tylko arcydziełem (kolejnym) No nareszcie! Pogodzili się! Na to czekałam. No a ta końcówka daje wiele do myślenia. Rozdział super, mega, sweet, romantyczny<3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Pozdrawiam i weny<3 :-*
Dziękuję ♥♥♥
UsuńDziękuję ♥♥♥
I jeszcze raz dziękuję ♥♥♥
Hehe
Pozdrawiam ciepło ^^
No więc tak...
OdpowiedzUsuńStrasznie podobało mi się, jak opisywałaś uczucia Elsy ♥ Wszystko, co do joty ^^ Szkoda, że Jasper tak bardzo musiał się nacierpieć :/ Ale to dowód tego, jak bardzo ją kochał. Znał Elsę tak dobrze, że mimo iż była z nim, wiedział lepiej o jej uczuciach niż ona sama.
Co jak co, ale propozycja Jack'a zbiła mnie kompletnie z tropu xd tak samo jak to, że w ogóle się zeszli ponownie xd Pozostaje nam czekać co zrobisz z tym fantem. Wydaje mi się, że raczej tak szybko nie opuszczą Arendelle, chociaż kto wie? Zdam się na Ciebie.
Odnośnie tego bruneta - wiadomo o nim mało, ale nie da się ukryć, że jest intrygujący :D I przystawia się do Liv xd Nie podoba mi się sytuacja w bazie. Trzeba tych Strażników przywrócić do życia i przypomnieć im co nieco o naszej mroźniej parze :)
Pozdrawiam, życzę duuużo weny i zdrowia ♥
Wafel ♥
Dziękuję ♥
UsuńMoże dla Ciebie to dziwne, ale fakt, że wybiła Cię z tropu to dla mnie niesamowity komplement ^^ I wgl jakiekolwiek zaskoczenie ze strony czytelników zawsze mnie cieszy.
Ta... Może kiedyś wam powiem jak ten brunet ma na imię xd
Nie przejmuj się, w następnym rozdziale Iri wejdzie do akcji :D
Pozdrawiam ciepło ♥♥♥
tak, wybiła Cię jak piłkę xd Nie wiem co się ze mną dzieje xd
Usuńzbiła* oczywiście...
Pozdrawiam :*
Jeszcze bardziej cudowniejszy rozdział *.* Nie mogę przestać ciągle czytać Twojego bloga,codziennie mam ochotę zajrzeć i przeczytać jeszcze raz. Tyle uczyć jest w tym okazanych, że nawet ja nie potrafię ich wyrazić czytając Twego cudnego bolga ; )
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńTen rozdział to było coś cudownego
OdpowiedzUsuńPo prostu odjęło mi mowę i nie wiem co napisać
Więc nie zostało nic innego, jak tylko się pożegnać
Weny
Pozdrawiam ~Snowmoon
Dziękuję ♥
Usuń