Z perspektywy Elsy
Cisza... Piszcząca wręcz w uszach lodowa
cisza. Wszędzie tylko śnieżne pustkowie nad którym wznosiło się błękitne niebo.
Siedziałam tak patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. Łzy spływały
swobodnie zamarzając na zaczerwienionych policzkach. Nie mogłam opanować dreszczy, które co róż mnie
przechodziły. Wszystkiego było za dużo, natłok myśli przygniatał mnie swoim
ciężarem i wprawiał w coraz większą bezsilność.
Nie wiedziałam jak mam to opanować. Miałam
w głowie milion myśli i nie potrafiłam skupić się na żadnej z nich.
Wstałam powoli, zgryzając wargi i
przetarłam łzy szybkim ruchem dłoni. Wróciłam do bazy i weszłam na górę
zdejmując po drodze żakiet. Wpadłam do swojego pokoju i szybko zamknęłam drzwi
na klucz. Zatrzymałam się na chwilę i pośpiesznie omiotłam pomieszczanie
wzrokiem. Podeszłam zdeterminowana do szafy i otworzyłam jej podwójne drzwiczki
gwałtownym ruchem. Stałam tak przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiając,
ale nad niczym nie myślałam. Wyjęłam
walizkę z górnej półki i położyłam ją na łóżko. Rozsunęłam suwak i zaczęłam
wkładać do niej ubrania. Wyczyściłam wszystkie szafki i przystałam na chwilę,
by upewnić się, że spakowałam wszystko. Pralnia. Wyszłam z pokoju i przeszłam
kilkanaście metrów aż moim oczom ukazały się drewniane drzwi z numerkiem 19.
Weszłam przez nie i wyjęłam z kosza na prasowanie wszystkie moje rzeczy. Z
kilkanastoma ubraniami na rękach ruszyłam w drogę powrotną zamykając drzwi od
pralni po omacku. Wrzuciłam ubrania do walizki nie zwracając zbytnio uwagi na
to, czy się pogniotą. Poszłam jeszcze do łazienki, żeby zabrać kosmetyki,
szlafrok i ręczniki. Spakowałam do osobnej walizki buty i kapcie. Zasunęłam
suwaki obu walizek, położyłam ręce na biodrach i rozejrzałam się po pokoju w
poszukiwaniu czegoś, co mogłabym zabrać. Panowała cisza, ale szalone bicie
mojego serca i przyśpieszony oddech robiły nie lada hałas. Starałam się
wyrównać oddech. Chciałam od tego uciec...
Chwyciłam mniejszą i większą walizkę. Na
drugiej z nich ustawiłam swoją białą torebkę. Otworzyłam drzwi i zaczęłam
zmierzać w kierunku garażu North’a ciągnąc bagaże za sobą. Modliłam się, żeby
po drodze nikogo nie spotkać, a już na pewno nie Jack’a.
-Elsa!
Natychmiast
uniosłam wzrok, który dotychczas miał na uwadze schody. Ujrzałam Pauline z
włosami związanymi w niedbały kok. Strażniczka była ubrana w rozciągnięty,
szary sweter, który naciągała na swoje dłonie czubkami palców i czarne, sprane
jeansy. Jednak ja nadal uważałam, że ona jest najpiękniejsza pod słońcem.
-A
ty gdzie??? – zapytała z oczami wielkości śliwek.
-Wyjeżdżam
– spuściłam wzrok i ruszyłam dalej.
-Ale
jak to?! Przecież mówiłaś, że wyjeżdżasz dopiero po wigilii, zostały jeszcze
dwa tygodnie!
-Tak, mówiłam – odpowiedziałam opanowanym głosem
dalej taszcząc bagaż na dół – Ale plany się zmieniły.
-Ale
Elsa!
-Nic
na to nie poradzisz, proszę, nie utrudniaj mi tego....
Wyminęłam
dziewczynę i po chwili obejrzałam się za siebie- już jej nie było. Odetchnęłam
z ulgą i zaczęłam modlić się, żeby ktoś inny nie stanął mi na drodze. Na
szczęście dotarłam do garażu już bez większych przeszkód.
-
Hasai, wyjeżdżamy – szepnęłam głaszcząc szyję smoczycy.
„Rozumiem”
Uśmiechnęłam
się pod nosem. Chociaż ona mnie rozumiała.
„Nie
prawda, jest jeszcze jedna osoba, która Cię rozumie” – usłyszałam w głowie
głos.
Spojrzałam
zaskoczona na smoczycę. Czasem się zapominałam, ona słyszała wszystkie moje
myśli.
Zapakowałam walizki na grzbiet Hasai i
zabezpieczyłam je tak, żeby się nie oderwały. Nagle, gdy zapinałam pasek od
siodła usłyszałam stłumione głosy, jakąś zaciętą dyskusję, która nieuchronnie
zbliżała się w moją stronę. Ściągnęłam brwi i przez chwilę wsłuchiwałam się w
głosy. Jednak nie byłam w stanie nic wywnioskować. Nagle zza zakrętu wyłoniła
się grupa osób, na czele której stał North odziany w czerwony płaszcz. Szedł
zdeterminowany w moją stronę w taki sposób, że miałam podstawy do obaw o
pobicie.
-A
ty co? – zapytał święty.
-Wyjeżdżam
– odparłam napinając się i patrząc odważnie na strażników.
Szukałam
w tłumie Jack’a, ale go nie znalazłam. Odetchnęłam z ulgą.
-Miałaś
wyjechać po świętach.
-Wiem,
ale plany się zmieniły – położyłam nacisk na pierwsze słowo.
-A
co z obowiązkami? Koszmary?
-Będę
wszystko robić tak, jak przedtem. Nie martw się North. A koszmary?
Zasiadłam
na grzbiecie Hasai.
-Co
to za różnica czy mam je tu czy w Arendelle? – zapytałam zacięcie, ale nie
usłyszałam odpowiedzi – Właśnie – omiotłam spojrzeniem strażników i wzbiłam się
w powietrze.
Nawet
nie wiedziałam kiedy – zaczęły lecieć mi łzy. Otarłam je wierzchem dłoni, ale
moje policzki już po kilku sekundach były znów mokre.
„Będzie
dobrze...” – usłyszałam głos.
Z perspektywy
Liv
Wszyscy obserwowaliśmy oddalającą się
sylwetkę białego smoka, na którym leciała Elsa. Wyjechała. Nikt nie odezwał się
ani słowem. Staliśmy tak parę minut jak sparaliżowani, oszołomieni myślą o
nagłej zmianie planu Elsy. Co było jego przyczyną? Pokłóciła się z kimś? A może
po prostu miała wszystkiego dosyć?
-Chodźcie
do jadalni... pogadamy na spokojnie... – powiedziała Crystal
Posłuchaliśmy
mojej siostry i udaliśmy się za nią. Usiedliśmy przy stole, a Amelia zaparzyła
dzbanek kawy i herbaty. Każdy ściskał oburącz kubek i patrzył przed siebie
nieobecnym wzrokiem, jakby szybując w bezkresnej ciemności.
-Jak
myślicie..- zaczęła powoli Pauline- dlaczego ona tak szybko zmieniła decyzję? –
przeniosła na nas wzrok.
-Nie
mam pojęcia...- Luna pokręciła wolno głową.
-Kłóciła
się z kimś?- zapytałam, ale wszyscy tylko zaprzeczyli.
-Ona...-
zaczęła Crystal- Ostatnio bardzo się zamartwiała. O wszystkich. Jeszcze te
koszmary. Myślę, że ona potrzebuje po prostu chwili wytchnienia. Może jak
zajmie się sprawami państwa to nie będzie o tym wszystkim myśleć?- zapytała z
nadzieją.
-Dziwnie
mi będzie bez niej...- Anastazja uśmiechnęła się delikatnie- Tak... pusto...
Wszyscy
głowili się dlaczego Elsa wyjechała tak wcześnie, ale nikt nie znał powodów
nagłej zmiany planu białowłosej.
Cisza była dla nas najlepszym
porozumieniem. W końcu ktoś może pomyśleć, że Elsa tylko wyjechała. Ale dla nas ona była czymś więcej niż tylko
koleżanką, kolejną strażniczką. Jesteśmy jak wielka rodzina, i dopiero wtedy
zdałam sobie z tego sprawę. Nie wiedzieliśmy czy białowłosa nas jeszcze
odwiedzi, czy da znak życia.
Moją uwagę zwróciły kroki zbliżające się w
naszą stronę.
-Hej
– Jack wszedł do pomieszczenia i chwycił w rękę czerwone jabłko, które zaraz
potem nadgryzł – A co wy tacy smutni? – chłopak ściągnął brwi.
-Elsa
wyjechała- odezwała się Pauline.
-Ale...
Ale jak to?
-Po
prostu- wzruszyła ramionami.
Jack
nic nie powiedział. Zacisnął tylko mocno usta i pokiwał głową, a potem wyszedł
z jadalni.
Z perspektywy
Elsy
Wróciłam do pałacu. Anna bardzo się
ucieszyła i pomogła mi się rozpakować.
-A
właściwie... to czemu przeprowadziłaś się dzisiaj? Miałaś tu wrócić dopiero po
Bożym Narodzeniu.
-Wiem,
ale zmieniłam decyzję- włożyłam kilka poskładanych bluzek do białej szafy.
-Dlaczego?
– zapytała ciekawsko ruda.
-Po
prostu.
-Nic
się nie dzieje po prostu. Pokaż rękę.
-Eh...
co znowu chcesz? – zapytałam zmęczona już tym wywiadem.
-No
daj mi rękę.
Podałam
Ance dłoń, a ona ujęła ją delikatnie za czubki palców.
-Widzisz?
– zapytała siostra i pokazała mi moją drżącą dłoń.
-Oh,
daj spokój!
Wyrwałam
rękę z uścisku.
-Powiesz
mi co się stało czy nie?- Anna usiadła na łóżku i splotła ręce na piersi.
-Nie,
to moja sprawa.
Nastała
chwila ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-A
jak tam Kriss? – zapytałam.
-Och,
dobrze. Teraz ciężko pracuje, no wiesz... musi z czegoś żyć. Bardzo podoba mu
się dom, pomogłam mu go urządzić.
-Ale
nic w tym domu się nie działo...? – zapytałam z uśmiechem unosząc jedną brew.
-W
jakim sen... O, ty! Jak mogłaś tak w ogóle pomyśleć!!! – pisnęła.
Z perspektywy
Irissy
Byłam tutaj dopiero kilka dni i nie
przywiązałam się do Elsy tak jak wszyscy inni. Jednak podzielałam ich smutek i
wspierałam ich na tyle, na ile mogłam. Piekłam ciastka i robiłam wszystkim
owocowe herbaty. Często wszyscy zbierali się w salonie. Na wpół uśmiechnięci,
na wpół smutni, z dziwnym wyrazem twarzy nie wyrażającym żadnych emocji.
Szykowałam właśnie eliksir szczęścia, żeby
jakoś dolać go do herbaty gdy do pokoju z hukiem wszedł Aro.
-Boże!
Nie strasz! Wejście smoka czy co?!
-No
już, już. Nerwowa jakaś jesteś.
-Po
co przyszedłeś?- zwróciłam się już spokojnie i ukradkiem spojrzałam na blond
czuprynę.
-Mam
dla ciebie ciastko!
Odwróciłam
się z uśmiechem.
-Chcesz,
żebym przytyła?- zapytałam kładąc rękę na biodrze z karcącą miną.
-O matko...- chłopak przejechał dłonią twarz –
Nie! Po prostu chciałem cię ucieszyć!
-Aha,
na pewno! Jakbyś chciał mnie ucieszyć to nie wiem... Kupiłbyś mi tonę lawendy
albo nowe buty!
-Czyli
ciastko cię nie cieszy?- zapytał po chwili ciszy.
-Nie!
– odwróciłam się i zaczęłam mieszać różową zawartość kociołka.
-Aha,
no dobra.
Usłyszałam
chrupnięcie i kątem oka zobaczyłam, że Aro zaczął jeść ciastko. Odwróciłam się
na pięcie.
-Nawet
się nie podzielisz!!!
-Ale
jak...? – powiedział chłopak z pełną buzią.
-Ygh!
Faceci!!!
Z perspektywy
Crystal
Siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy
jak to przy śniadaniu.
-Boże...
zjadłabym pomidora... – zajęczała Amelia.
Roszpunka
wykonała prawie niedostrzegalny ruch ręką i na ziemi pojawił się krzak pomidora
w brązowej doniczce.
-O!
Dzięki! – zapiszczała anielica.
-Dziewczyny...
– zaczęła Luna – a wy w ogóle to jakie macie moce? – zwróciła się do mnie i
Liv.
-Eeee...
-No
bo jesteście tu już od miesiąca i nadal nikt nic nie wie. To jakaś tajemnica?-
zapytała, a ja czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych.
-Nie
wiecie? – ściągnęłam brwi.
Zaczęłam
intensywnie nad tym myśleć i w końcu stwierdziłam, że nie było okazji pokazać
im naszych umiejętności. Jedyne co o nas wiedzą to fakt, że jesteśmy niezwykle
szybkie i walczymy z potworami. Aż dziwne, że North nie pisnął nikomu słowa o
naszych zdolnościach.
Moja siostra uniosła dłoń do góry i
poruszyła palcami, między którymi przepłynął prąd, a ja zaczęłam robić palcem
okręgi w powietrzu dzięki czemu na mojej dłoni już po chwili tańczyło małe
tornado.
-Łaaaał....
ale macie świetne moce...! – odezwała się Pauline.
-Dzięki
– powiedziałyśmy z siostrą jednocześnie.
Z perspektywy
Elsy:
Otworzyłam powoli powieki, podniosłam się
na łokciach i omiotłam tęczówkami pomieszczenie. Było jasno i cicho. Arendelle.
Moja pierwsza od dawna w całości przespana noc – był dzień. Padłam z ulgą na poduszkę,
a na moje usta wkradł się delikatny uśmiech. Wtuliłam się w aksamitnie miękką
pościel w odcieniu pudrowego różu w białe kwiaty. Poleżałam tak jeszcze chwilę,
ale zaraz potem podniosłam się i usiadłam na krawędzi łóżka. Założyłam na
siebie biały szlafrok i zaciekawiona wyszłam na balkon. Wszystko pokryte było
szronem. Podeszłam do barierki i oparłam na niej ręce. Jak to możliwe? Czy to
ja...? Spiczaste diamenty lśniły na barierkach, a niebo pokrywały szare,
jednolite chmury, które nie pozwalały na ujrzenie choć skrawka błękitnego
nieba. Białe gałęzie drzew pięły się ku górze, a bruk w całości pokrył się
szronem. Wszystko, bez wyjątku pokryte było nieskazitelną, nienaruszoną bielą.
Gwałtownie wypuściłam z siebie powietrze, co sprawiło, że naprzeciw mnie
zawisnął przez chwilę pióropusz pary. Podniosłam wyżej ramiona, choć nie było
mi zimno i mocno objęłam się rękoma. Rozglądałam się dookoła, ale nie mogłam
zrozumieć jak w Arendelle pojawiło się coś takiego. Szron czasem działa sam,
ale nie w takiej skali i nie tak silnie. Pokręciłam z wolna głową i gwałtownie
odwróciłam się na pięcie, by z powrotem ruszyć do domu. Weszłam do swojej
komnaty, zamknęłam okno balkonowe i przebrałam się szybko w pierwszą lepszą
sukienkę. Związałam włosy w niedbały kok i ruszyłam do jadalni. Miałam nadzieję
na gorącą czekoladę.
Kolejnego ranka mrozu już nie było.
Dni mijały szybko. Mieszkańcy bardzo
ucieszyli się z mojego powrotu, koszmary zniknęły, a ja miałam masę papierkowej
roboty związanej z sprawami wewnętrznymi i polityką zagraniczną. Musieliśmy
bowiem odnowić nasze szlaki handlowe i wznowić import surowców. Byłam tak
zajęta, że nawet nie miałam czasu myśleć o strażnikach. I bardzo się z tego
cieszyłam. Jack nie zaprzątał mi już głowy, a każdego dnia w mały flakonik na
komodzie wstawiałam biały kwiat dla Jasper’a. Często razem z Anną słuchałyśmy
naszych poddanych. Moja siostra wywoływała u mnie wiele pozytywnych emocji.
Kochałam ją najmocniej na świecie. Nawet za te głupie żarty i piski niczym mała
dziewczynka.
Nie mogłam przyzwyczaić się do służby i
noszenia gorsetów, które prawie nie pozwalały mi na oddech. Nie lubiłam tego,
że ktoś nalewa mi kawę do kubka albo szykuje każdy posiłek. Co prawda wszystko
było przepyszne, ale czasem miałam ochotę na własnoręczną jajecznicę z pajdą
chleba. Nie znosiłam też faktu, że gdy tylko miałam wyjść z swojej komnaty
musiałam się przebierać. Było to strasznie niewygodne i psuło każdą myśl, bo
gdy sobie o tym przypominałam rezygnowałam z niektórych planów.
Ani się obejrzałam, a został tydzień do
Wigilii. Usiadłam wygodnie na łóżku podkładając lewą stopę pod prawą nogę i
przełożyłam przez ramię mokry warkocz. Co miałam robić? Ułożyłam szczękę na
rękach zwiniętych w pięści i opartych na kolanach. Odkąd przeprowadziłam się do
Arendelle stałam się bardzo spokojna, pogodna i pełna pozytywnych myśli oraz
nowych pomysłów. Jack... przygryzłam mocno wargę. Nie chciałam go widzieć. Ale
z drugiej strony tęskniłam za Pauline, North’em, Wróżką, Crystal, Liv, Amelią i
nawet za Luną. W niektórych momentach bardzo mi ich brakowało. Jednak było mi w
Arendelle tak dobrze, że nie byłam pewna czy chcę je opuszczać i wracać tam,
gdzie stało się tyle złych rzeczy. Nawet jeśli był to tylko jeden wieczór. Biłam
się z myślami i wymyślałam coraz to nowe argumenty, które popierały którąś z
tez.
Nie chciałam widzieć Jack’a. Już nigdy...
Hej Moje
Perełki!
Wiem, wiem,
zawiodłam, ale naprawdę – staram się, dwoję i troję, ale nie mam czasu na
pisanie. Zaniedbałam też inne blogi, bo czasem przez tydzień w ogóle nie
zaglądam do internetu.
Przepraszam Was
i mam nadzieję, że ze mną zostaniecie pomimo faktu, że jestem taka głupia i Was
zaniedbuję.
Mam nadzieję, że
rozdział się podoba. Pojawił się w końcu banner i myślę, że zostanie on na
dłużej.
Pozdrawiam
cieplutko, kolejny rozdział powinien pojawić się w czasie świąt.
Lecę czytać
OdpowiedzUsuńCudowny! Wspaniały! Po prostu świetny!
UsuńBardzo mi się podoba! Fajnie że co jakiś czas zmieniłaś perspektywe ;D
Mamy takie boskie moce ;P
Hej, El! No co ty! Czemu nie chcesz wiedzieć Jack'a? :C
Rozdział przecudowny.
Oj tam, oj tam ;) nic się nie stało. Oczywiście zostaję.
Weny! Buziaki! Kocham Cię! :* <3
Bardzo dziękuję! ♥
UsuńTeż Cię kocham ^^
Rozdział cudo (jak zwykle). Elsa proszę cię... nieprzesadzaj. Każdy dobże wie, że kochasz Jack'a. A to co się teraz dzieje to stan przejściowy. Myślę, że wmawiasz to sobie by nie czuć bólu... Czekam na next (poczekam, spokojnie poczekam. W najgorszym wypadku coś zniszczę)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny<3
Ojeju, jak miło ^^
UsuńDziękuję i cieszę się, że ze mną zostajesz.
Pozdrawiam ciepło! ♥
Misia! Rozdział cudowny! Nie określaj ich jako "beznadziejne" czy "takie coś", bo są naprawdę świetne i co najważniejsze - wcale nie zawodzisz!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dlaczego Elsa w Arendelle nie ma koszmarów... I dlaczego był ten szron w całej krainie... Czy to jakaś jej sprawka czy czysty przypadek?
A poza tym o kim mówiła Hasai mówiąc, że jest jeszcze jedna osoba, która ją rozumie...?
Tak, zostawiam Cię trochę z moimi pytaniami, na które mam nadzieję, że w jakiś kolejnych rozdziałach znajdę odpowiedź.
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę mnóstwo weny na kolejny rozdział :*
(Tak wreszcie wracam jako Puli <3)
Dziękuję ♥♥♥
UsuńNie sądzę, że ten rozdział jest jakiś mega, ale jest jaki jest i nic w nim już nie dałam rady zmienić. No zastanawiaj się, zastanawiaj ^^
Jeju, jakbym odpowiedziała na Twoje wszystkie pytania to zepsułabym sobie moją intrygę, którą knuję zawsze w drodze do szkoły xd
Ale nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to nie jest dla Was oczywiste.
Pozdrawiam również ciepło ♥
Rozdział to cud, miód, malina i orzeszki ^^ Zgadzam się z Puli, nie doceniasz swojej pracy i możliwości ;) A piszesz lepiej niż niejedna osoba xd
OdpowiedzUsuńMnie też interesuje, czemu Elsa nie ma koszmarów w Arendelle. Może jakieś siły nie mają tam na nią działania? A ten szron... nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to przez Jack'a. A co jeśli tak się biedny zatęsknił, że wywołał wielką zimę i doszła ona aż do pałacu Elsy? Taka jest moja dedukcja xd
Fajnie, że w rozdziale są takie dodatki, jak np. opis mocy Crystal i Liv oraz lekkie oderwanie od głównego parringu. Cieszy mnie, że wzbogacasz go o dodatkowe wątki i perspektywy różnych postaci (w tym mojej Iri ^^).
Mam nadzieję, że nie zdenerwujesz się na mnie, ze ten kom jak taki głupi i nieskładny...
Weny, weny i weny ♥
Wafelek
Dziękuję ♥
UsuńObiecałam Wam, że będzie oderwanie od głównego parringu i oto jest. Bardzo się cieszę, że to się Wam podoba. Co do Twojej Iri to mam jeszcze parę pomysłów, więc się strzeż ^^
Pozdrawiam ciepło!
Nie rob mi twgo. Prosze. jelsa musi buc !! prosze!!!!!!!!!!!! !!!!!!!
OdpowiedzUsuńTak się długo nie pokazywałaś i zrobiłaś to dopiero wtedy gdy zniszczyłam Jelsę xd
UsuńChyba częściej będę to robić, żebyś wgl dawała znak życia xd
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko ♥
Świetny rozdział! Tęskniłam za Twoją historią, zwykle czytam fanficki Potterowskie i dlatego przydaje się chociaż raz za jakiś czas zmienić trochę upodobania i zająć się czytaniem takiej "odmiennej" historii ;3
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że brak koszmarów Elsy w Arendelle, jest spowodowanie zmianą otoczenia, na takie bardziej neutralne. Ma ona teraz bardzo trudny okres, dlatego stara się uciec od problemów w jakiś tam sposób. Może właśnie po części przez to nasza bohaterka tak szybko uciekła...
Wydaje mi się, że Hasai mówiła o Jacku... mam rację?
No i wigilia, już nie mogę się doczekać!
Nie zamartwiaj się, potrafiłabym Ci wszystko wybaczyć i podejrzewam, że nie tylko ja ;3
Pozdrawiam i życzę weny :*
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tego komentarza :*
UsuńTo , że tęskniłaś jest takie słodkie, że mam ochotę cię ucałować ^^
A Elsa? Teraz przynajmniej jest jej dobrze.
Co do tego wybaczania.... To wiem, że często Was zawodzę tą niesystematycznością, ale czasem w ogóle nie mam czasu, a jeśli już to chciałabym go spędzić na odpoczynek. I, co prawda, pisanie sprawia mi przyjemność, ale też jest w jakimś stopniu męczące (zwłaszcza jak zabraknie ci słowa i siedzisz 30 minut nie mogąc go sobie przypomnieć ). Niedawno dostałam olśnienia i mam pomysł na następny rozdział.
Prawie cały czas wymyślam teraz na bieżąco. Miałam kilka wydarzeń, do których chciałam dojść i teraz sama nie wiem co stanie się za kilka rozdziałów. Może to głupie, ale tak właśnie jest. Główny pomysł się w końcu wyczerpuje i jest jak jest.
Pozdrawiam cieplutko ♥
PS. Czytam Twoje rozdziały i jak tylko będę miała moment to je skomentuję, obiecuję :*
Jestem ciekawa, kiedy Elsa zorientuje się, że Arendelle nie jest jej prawdziwym domem. Nie oszukujmy się - jej dom jest tam, gdzie Jack ♡
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się pozbiera i będzie mieć siłę, by z nim porozmawiać.
Aro + Irissa to życie! Kocham ich! Są świetni :D
Również Crystal i Liv zaczynam bardziej lubić. Równe z nich babki xD no i mają cudowne moce.
Proszę, nie opuszczaj nas już na dłużej! Kocham Twoje opowiadanie!
Gorąco pozdrawiam i życzę weny ;) Johanna Malfoy
PS. Zapraszam do mnie :*
Pierwsze zdanie chyba wykorzystam w którymś z rozdziałów :*
UsuńDziękuję, że mnie jeszcze nie opuściłaś.
Aro i Iri - też się w nich zakochałam. Oboje są tak specyficzni, że wydają się na pozór całkiem różni, a jednak łączy ich nawet kolor włosów czy przynależność do grupy strażników natury.
Co do Crystal i Liv to nawet nie wiesz jak mi ulżyło xd Wydawało mi się, że wszyscy od razu je polubią, ale stało się jak stało, a w końcu Crystal to moja postać ^^
Postaram się Was nie opuszczać. Takie komentarze jak Twoje nadają mi wiatru w żagle, nawet czasem nie wiem, że szeroko się uśmiecham.
Pozdrawiam ciepło! ♥
PS. Wiem, wiem. Ale Twoje rozdziały są tak długie, że muszę je czytać na raty :( A jeszcze mam zaległości to już w ogóle... Mam nadzieję, że niedługo będę nie bieżąco :*
Jejusiu... Czyli nie tylko ja nie nadążam?
UsuńCudowny rozdział! Przepraszam, że piszę komentarz tak późno. Mam nadzieję, że Elsa spędzi Wigilię ze strażnikami i Jackiem i będą pod jemiołą i będą musieli się pocałować!
OdpowiedzUsuńWut? O.o
JEstem dziwna XD
Lecę czytać inne blogi ;-)
Do next'a!
Weny
Pozdrawiam ~Snowmoon
Dziękuję :*
UsuńKiedy kolejny rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńJuż ^^
UsuńKiedy kolejny rozdział? ;)
OdpowiedzUsuńAniołku, ty mój- CZY TY DO RESZTY ZGŁUPIAŁAŚ, ŻEBY NAZYWAĆ SIEBIE GŁUPIĄ?! (jakie masło maślane wyszło XD)
OdpowiedzUsuńA mogę pozwolić sobie zacytować Ciebie? (cytuje się sławne osoby, więc wiesz... :D) Dobra, nie uzyskam odpowiedzi, więc se pozwolę, a co mi :D
''Z rozdziału na rozdział jestem z Ciebie moje słonko coraz bardziej dumna. Piszesz dużo lepiej niż na początku i niedługo pewnie będziesz pisać lepiej ode mnie ;)''
1) Za bardzo spochlebiasz... Moja skromność cierpi... XD
2)Ja?! Pisać lepiej niż Ty?! Ja na poważnie zaczynam się martwić o twój umysł... Hihi
3)Nazwałaś mnie ''Słonkiem'' JAK SŁODKO!!! Łi! Piszczę jak Ania! Kocham Cię! Hih
''Z rozdziału na rozdział piszesz coraz lepiej i stosujesz coraz dokładniejsze opisy, dzięki którym moja wyobraźnia ma dużo mniejszą i łatwiejszą robotę ♥'' (Tak się naszukałam tego komentarza, bo go pamiętałam i chciałam go wstawić)
1)Wspominałam o tym, że Cię kocham i, że moja skromność cierpi? Hmmm... Chyba tak XD
2) U ciebie moja wyobraźnia ma prawie zerową pracę, a przy okazji się rozwija i uczę się opisywać uczucia ^.^
A teraz o rozdziale, bo to na pewno Cię bardziej interesuje, niż moje reakcje na twoje (świetne i jedne z moich ulubionych) komentarze:
Świetnie... Matko ja się powtarzam, ale cóż muszę mówić prawdę. Opis uczuć boski ^.^
A tak na zmianę płakałam i się śmiałam :D
IIIIII! Iris I Aro MAJĄ być razem, bo jak nie to... To... To Cię znajdę i Cię wyłaskoczę!
Cudnie lecę czytać ostatni rozdzialik :*
PS. Wspominałam, że kocham twoją Playlistę, czy znowu się powtarzam???
Nie wiem jakim cudem ja odpowiadałam an te twoje komentarze ale najpierw odpowiedziałam na ten pod następnym rozdziałem, potem pod poprzednim i dopiero teraz na ten.
UsuńUuuuu, czyżbym robiła sie sławna? xd
Często nazywam wszystkich słonkiem, wiec (przykro mi), ale nie masz prawa czuć się wyjątkowo xd (Oczywiście żartuję)
Ja też Cię kocham, bardzo, bardzo, a to co napisałam w komie podtrzymuję. Tylko dziwię się jakim cudem tak ładnie to napisałam O.O
Nie sądzę, że Twoja wyobraźnia ma u mnie prawie zerowa pracę, bo często łapię się, że czegoś nie opisałam tak jak to powinno być i trzeba sobie dopowiadać.
Twoje reakcje na moje komy także są bardzo cenne, więc mi tu nie gadaj...
hehe, zaczyna chyba słynąć na bloggerze z dobrego opisu uczuć, a najciekawsze jest to, że w podstawówce było to moje najsłabsze ogniwo jeśli chodzi o wypracowania, ale jestem pewna, że moja pani od polskiego byłaby teraz ze mnie dumna ^^
Wszystkim się spodobała ta Iri i Aro, ale z podziękowaniami to nie do mnie tylko do Vanfanell :*
Powtarzasz się xd Cieszę się, że Ci pasuje.
Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz dziękuję ♥♥♥